Prawy łokieć Aleksandra. Susanne Hopf o scenografii w „Przesłuchaniu”
Ciepłe, inteligenckie wnętrze, w którym kłębią się niezrealizowane ambicje, zadawnione lęki i tłumiona agresja. Anna Bronsky, główna bohaterka „Przesłuchania”, dawniej filharmonistka, a teraz nauczycielka skrzypiec w szkole muzycznej II stopnia, bierze pod opiekę wyjątkowo zdolnego ucznia. Ten, choć ćwiczy cztery godziny dziennie, prawy łokieć ciągle trzyma za wysoko. A występ w ramach szkolnej audycji jest coraz bliżej. Scenografka Susanne Hopf opowiada nam o pracy nad filmem: francuskiej nonszalancji, niemieckiej rezerwie i rosyjskich rygorach. Do czego zdolni są artyści, by osiągnąć sukces? Witajcie w świecie bardzo kulturalnych mięsożerców.
Anna Bronsky jest postacią ogromnie skonfliktowaną wewnętrznie, która prawie nie okazuje światu tej walki i towarzyszących jej silnych emocji. Jest bardzo refleksyjna. We własnym życiu czuje się trochę jak gość. Wnętrze dla niej znaleźliśmy w mieszczańskiej kamienicy w berlińskiej dzielnicy Charlottenburg - mówi Susanne Hopf, scenografka "Przesłuchania".
Samo mieszkanie od początku miało intelektualną aurę – należy do wykładowcy i redaktora zajmującego się kulturą. Mimo to musieliśmy tam wprowadzić wiele dodatkowych przedmiotów: dużo płyt winylowych, bo bohaterowie są muzykalną rodziną, poza tym tkaniny, zasłony i sofę, które dały wnętrzu przytulny wygląd i wrażenie lekkiego przeładowania - opowiada Hopf. - Zależało nam na tym, by dom miał coś z francuskiej nonszalancji – to mąż Anny, Philippe, Francuz, czuje się tam naprawdę dobrze. W filmie jego pracownia lutnicza mieści się w tym samym budynku co mieszkanie, ale w rzeczywistości znaleźliśmy ją w mniej zamożnej okolicy. Tam też kręciliśmy sceny przy wejściu do kamienicy. Charlottenburg byłby dla Anny zbyt drogi, chcieliśmy, by budynek, w którym mieszka, był raczej zwyczajny.
Większość zdjęć kręciliśmy w Berlinie, wyjątkami były tylko tartak i stary rodzinny dom Anny, które są w Halle, bo od tego regionu dostaliśmy dofinansowanie. Berliński jest natomiast gmach szkoły muzycznej, w której uczy Anna. To w istocie normalne liceum, zbudowane w latach 50. we wschodnim Berlinie. Ma cechy radzieckiego klasycyzmu, o którym mówi się też „styl stalinowski”. Podobały mi się oszczędność tej architektury, a także skojarzenia z rosyjską muzyką i szkołami baletu. Wiadomo, że są one nie tylko znakomite, ale też wyjątkowo rygorystyczne - dodaje scenografka.
„Przesłuchanie”, dramat prod. Francja/Niemcy, reżyseria Ina Weisse, scenografia Susanne Hopf. Tekst ukazał się w miesięczniku Dobre Wnętrze w numerze 11/2020. Zobacz na dobrewnetrze.urzadzamy.pl