MM 09/17 - Harmonia wśród Lwów: Katarzyna i Martin Harmony z Warszawy
Historia naszego związku jest taka, jak nasze życie – mówi Martin. – Zero rutyny (dotyczy to także urządzania domu!). Na pierwszej randce oświadczyłem Kafi , bo tak nazywam Kasię, że zimy zawsze spędzam na Goa. – Popatrzyłam na niego jak na aliena – wtrąca żona. – Ja, korpopracownik, nawet nie marzyłam o takiej możliwości, ale... rzuciłam pracę i wyjechałam razem z nim! Wróciliśmy po trzech miesiącach jako para spodziewająca się naszej starszej córki Heleny!
Źródło: Igor Dziedzicki