Wysoka i ciasna kuchnia
Cztery metry od podłogi do sufitu! Podobny standard miały zamkowe komnaty. Ta wysoka kuchnia potrzebowała pomysłu na okiełznanie nietypowej przestrzeni. Zobacz odważną kolorystycznie metamorfozę kuchni.
Autor: Sławomir Frąckowiak
Wąskie listewki dzielące szybki szafek oraz wieszaki na kubki to akcenty zaczerpnięte ze staroangielskiej kuchni. Suszarka na talerze przypomina półkę przeznaczoną na staroświeckie winylowe krążki. Płytki ceramiczne wyglądają jak przeniesione z zabytkowego pieca kaflowego.
Autor: archiwum
Przed remontem
Kuchnia robiła wrażenie przytłaczającej: bardzo wysokie ściany i okno, coś między studnią a nawą katedry. Należało choć trochę dostosować ją do ludzkiej skali. Ponadto była dosyć ciasna. Zadanie polegało na wykorzystaniu każdego metra wzdłuż i wzwyż. Tradycyjne wąskie drzwi prowadzące z korytarza sprawiały, że kuchnia wyglądała na jeszcze mniejszą. Należało więc je usunąć.
Pomieszczenie, które liczy ponad 4 m wysokości, stawia równie wysokie wymagania. Jak do tego racjonalnie podejść? Rozsądek podpowiada, by podwyższyć podłogę lub obniżyć sufit. Monika zdecydowała się na pierwszą opcję, bo zaświtał jej w głowie pomysł, by po uniesieniu posadzki (o 70 cm) urządzić w uzyskanym miejscu spiżarnię. Zysk? Niższe pomieszczenie i dodatkowe 7 m2 powierzchni do zagospodarowania.
Krok 2
Choć układanie płytek na drewnopochodnych płytach nie jest superłatwe, fachowa ekipa dobrze sobie z tym poradziła. Właściciele lubią zdecydowane kolory i nie boją się kontrastów. Ściany pomalowano więc tradycyjną farbą emulsyjną na czerwony kolor. Owszem, zanim zamontowano meble, ściany wyglądały odrobinę szokująco. Wąski pas między blatem a szafkami wyłożono zieloną glazurą o fakturowanej powierzchni.
Remont - krok 1
Firma, która zaprojektowała meble kuchenne, wiedząc oczywiście o podniesieniu podłogi, rozplanowała, gdzie mają się znaleźć przyłącza wodne i gniazdka. Podłączenie instalacji stanowiło więc prolog dalszych prac. Gdy woda dotarła na miejsce, a prąd tam, gdzie go oczekiwano, wniesiono solidne, grube deski. Zbito z nich mocny, stabilny podest, który miał podtrzymywać cały ten kuchenny światek. W podeście wycięto również otwór – wejście do spiżarni. Owszem, zrobiło się wyżej, ale stricte budowlane prace jeszcze się nie zakończyły. Przecież na podest trzeba jakoś wchodzić. Dębowe schody o szerokości 150 cm otworzyły wygodną drogę z długiego korytarza do kuchni. Wygodną również dlatego, że pozbyto się starych wąskich drzwi.