Ruch rzeczy
Sandra Kopyt potrzebuje ciągłych zmian, które napędzają ją do działania, a zresztą, jak mówi, jej wszystko szybko się nudzi. Ciągle szuka więc nowych wrażeń i... przedmiotów. Widzi ich piękno tam, gdzie nikt się go nawet nie domyśla.
Nasza bohaterka cierpi na chroniczny brak czasu z powodu wielu talentów i zainteresowań. O jej pasjach pisaliśmy w MM 8/2015. Teraz przedstawiamy jej niezwykłe kolekcje. Moje Mieszkanie: Co było dla Ciebie impulsem do zbierania różnych rzeczy?Sandra: Zobaczyłam zdjęcie z mieszkania, w którym była kolekcja białych mleczników. To było dla mnie jak objawienie! Pomyślałam nieśmiało, że też spróbuję. I tak się zaczęło. Już dawno rozszerzyłam swoje zainteresowania, ale zebrane wtedy mleczniki mam do dzisiaj.MM: Wiele naszych bohaterek wynosi takie zamiłowanie z domu...Sandra: Ja trochę też. Moja mama lubiła wiejskie rękodzieło, więc miała dużo rzeczy z Cepelii, ale także włocławki. Mnie się to nie podobało, myślałam sobie: moja kuchnia będzie zimna i ascetyczna jak laboratorium. Jaka jest, widzisz...MM: Po drodze odkryłaś w sobie namiętność do staroci.Sandra: Najbardziej lubię metalowe przedmioty. Złomowiska to mój żywioł. Nie masz pojęcia, jakie rzeczy można na nich wyszperać. Przepięknie obite wiaderka, aluminiowe czajniki, druciane kosze, a także wagi i odważniki. Oraz rozmaite żelastwa niewiadomego przeznaczenia, ale wspaniałe w swojej zardzewiałości. MM: Gdzie to wszystko mieścisz?Sandra: Wcale tego nie trzymam. Ustawię aranżację, sfotografuję, wrzucę na blog, a po kilku tygodniach, jak już się napatrzę, wstawiam na Sklep.sandrynka.pl. Czasem zamieniam się na coś. Lubię ruch rzeczy, który przekłada się na ruch w interesie. Pozbywam się ich bez żalu, przecież czekają na mnie następne!MM: Więc co teraz Cię kręci?Sandra: Miedziane naczynia, ceramika z PRL-u, deski, gliniane kubki. Ciągle kocham zardzewiałki. Chociaż miedź mi już trochę przechodzi, chyba zamknę tę kolekcję.MM: Byłoby szkoda, jest piękna!Sandra: Już ja coś znajdę na jej miejsce albo po prostu przestanę ją powiększać.