Żółta łazienka Oli to czysty przypadek. Efekt przerósł najśmielsze oczekiwania
To była przypadkowa, spontaniczna decyzja. Podczas jednej z luźnych rozmów właścicielki z projektantką padło: „A może musztardowa?” . Chodziło o łazienkę, która miała być kolorowym akcentem w spokojnym, stonowanym mieszkaniu Oli. Ostatecznie życie zweryfikowało te plany i skończyło się na słonecznie energetycznej ścianie.
Kolor na ścianie wziął się między innymi z tego, że właścicielka lubi się bawić aranżacjami i chciałam, żeby miała możliwość wprowadzania własnych zmian w przyszłości – opowiada architektka, Dominika Wojciechowska.
– Dlatego wszystkie elementy stałego wyposażenia są neutralne, białe, a kolor pojawia się tylko na tej ścianie, którą można łatwo przemalować czy też ozdobić, tak jak to zrobiła Ola z użyciem złotych naklejek. Dziewczyny trafiły na siebie dzięki wnętrzarskiemu programowi telewizyjnemu. Dominika została „przydzielona” Oli, jako osoba, która miała pomóc w utworzeniu koncepcji jej nowego mieszkania.
– Miałam w głowie ułożony plan, jak mniej więcej chciałabym, aby to wyglądało. Największym problemem była łazienka – mówi Ola. W końcu, trochę na przekór aktualnym trendom, stanęło na tym, że to właśnie tu będzie ten najbardziej kolorowy motyw w mieszkaniu. Sprytnie została rozegrana kwestia grzejnika. Ponieważ musiał znaleźć się na wprost drzwi i nie było go jak ukryć – wyeksponowano go.
– Dziś, przy żółtej ścianie, to dość designerski efekt tego samego koloru, ale w przyszłości może się wyróżniać jeszcze bardziej, na przykład na tle kontrastowej ściany – wyjaśnia Dominika. Projektantka zadbała o jeszcze jedną ważną sprawę – przechowywanie, i to nie tylko w łazience. Za ścianą była niezbyt funkcjonalna garderoba, powiększyła ją więc kosztem łazienki o wnękę, w której zmieściły się… – Półki na buty – must have każdej kobiety – śmieje się Ola.
Łazienka została zmniejszona, ale miejsca paradoksalnie nie jest mniej. Uskok, który powstał z drugiej strony, wypełnił stelaż WC i lustrzana szafka, w której Ola trzyma kosmetyki. Również w szafie ukryto pralkę.
Aleksandra
Dietetyczka, pasjonatka zdrowego żywienia, kocha zwierzęta – szczególnie swoje dwa psy. Jeśli akurat nie eksperymentuje w kuchni, odwiedza inspirujące miejsca (nie tylko te „z jedzeniem w tle”). Interesuje się polskim designem, fotografią i – jak sama mówi – szeroko pojętą kulturą współczesną.
Czysta forma
– Oprócz tego, że chciałam mieć prysznic typu walk-in, tak naprawdę nie miałam konkretnej koncepcji co do wyglądu łazienki – wspomina Ola. Małe białe płytki pokrywają nie tylko ściany w tej strefie, ale i podłogę, co optycznie powiększa niewielką przestrzeń.
Ton w ton
Grzejnik w tym samym kolorze co ściana od razu skradł serce Oli. Zdobi pomieszczenie i pełni ważną funkcję użytkową – wieszaka na ręczniki. Czarne miniromby to naklejki udające wzór tapety.
Minimalizm
Do żółtej, słonecznej łazienki pasują kontrastowe graficzne wzory. Czarno-białe dodatki są tu bardzo na miejscu.
Zakochana w Paryżu
Ola wymarzyła sobie w strefie prysznica małe białe kafelki, kojarzące się jej z paryskim metrem. Znalazła je w kolekcji płytek Macieja Zienia, zaprojektowanej dla firmy Tubądzin. Efekt ją zachwycił.
Ta nieduża łazienka służy przede wszystkim właścicielce, ale także odwiedzającym ją gościom. Co więcej – pełni również funkcję pralni. Z jednej strony musiała więc być wyposażona w dużo funkcjonalnych miejsc do przechowywania, z drugiej – nie pozwalać, by każdy wchodzący mógł do nich zaglądać. Mały metraż wymuszał dodatkowo minimalizm rozwiązań z obawy przed wizualnym zagraceniem pomieszczenia. Schowki zostały zabudowane wilgocioodporną płytą, fronty szafek zlicowane ze ścianą i częściowo ukryte za lustrami. Są niemal niewidoczne, a niespodziewany gość nigdy nie zastaje w łazience bałaganu.