Mieszkańcy bloku mieli dość betonu, więc zrobili park w jednym z mieszkań. Czy taka przyszłość nas czeka?
Od jakiegoś czasu w Polsce panuje moda na „betonozę”. W miastach wycina się drzewa i buduje place z betonowych płyt, ciągnące się kilometrami parkingi i gęstą siatkę bloków, które są tak blisko siebie, że chcąc nie chcąc sąsiedzi zaglądają sobie do mieszkań. Czy można temu zaradzić?
Skutki "betonozy"
Betonowanie miast to nie tylko problem estetyczny. W czasie letnich upałów beton potrafi nagrzać się nawet do temperatury 50 stopni Celsjusza! Ale to nie wszystko. Beton nie absorbuje wody, dlatego podczas obfitych ulew (których jest z roku na rok coraz więcej) woda nie ma gdzie wsiąknąć, i w efekcie powoduje lokalne podtopienia.
Nie można też nie wspomnieć o czynniku psychologicznym. Mieszkańcy miast, którzy na co dzień żyją w pozbawionej zieleni przestrzeni, bez kontaktu z naturą, otoczeni wszechobecnym betonem i blokowiskami – często doświadczają traumy, fachowo nazywanej psychoterraticą. To poważna choroba wywoływana tęsknotą za naturą.
Niestety, często nie mamy wpływu na to, jak nasze miasto aranżuje przestrzeń wspólną. Nie pomaga też brak parków lub duża odległość do terenów zielonych, np. lasów.
To nie tylko problem Polaków, ale wielu nacji na całym świecie, zwłaszcza grup zamieszkujących największe metropolie. Przykładem są m.in. Chiny, w których z roku na rok widać coraz większą urbanizację. Rozwój gospodarczy wiąże się z wyburzaniem tradycyjnych domów i zastępowaniem ich gęsto zabudowanymi osiedlami (niektóre bloki mają nawet kilkadziesiąt pięter!).
Ofiarą chińskiej urbanizacji jest także i natura – parki, tereny zielone i lasy zamieniane są w nowe wieżowce i kolejne osiedla…
Park w bloku
By sprzeciwić się postępującej „betonozie” i zapewnić lokalnej społeczności dostęp do zieleni, artyści z miasta Xiamen urządzili publiczny park w wynajmowanym mieszkaniu o powierzchni 90 m².
Autorzy przedsięwzięcia nazwali zieloną instalację „DEVOLUTION”. Znalazły się tam drzewa, rośliny, sztucznie uformowane pagórki, na których można przycupnąć i odpocząć, a także ścieżki i ławki. Ściany pomalowano na biało, tworząc neutralne tło dla soczystej zieleni roślin.
Szkoda tylko, że instalacja była projektem tymczasowym i została zamknięta po kilku miesiącach. Mimo to odbiła się szerokim echem nie tylko w Chinach, ale i na świecie, na czym zależało twórcom. Sztucznie uformowany w mieszkaniu park dosadnie pokazał, jak wiele tracimy, prywatyzując i betonując miejskie przestrzenie.
Czy w przyszłości będziemy zmuszeni tworzyć zielone oazy wewnątrz budynków? Miejmy nadzieję, że do tego nie dojdzie…