Spółdzielnia kupiła węgiel tylko do połowy stycznia. Mieszkańcy siedzą w kilku swetrach

2023-02-15 16:26

Pewnego dnia kaloryfery mieszkańców trzech bloków w Białuniu (wieś w woj. zachodniopomorskim) okazały się zimne. Niestety, nic nie wskazywało na to, że to awaria, a ciepło ponownie wypełni ich pomieszczenia. Co się stało?

Mimo że mieszkańcy co miesiąc opłacali czynsz, w którym miała już zostać uwzględniona opłata za ciepło, pewnego dnia w ich domach zrobiło się po prostu zimno. Na kotłowni zawisła kartka, na której napisano, że Spółdzielnia Eksploatacyjna Dąbrówka po prostu przestaje grzać, bo w połowie stycznia skończył się węgiel.

Zziębnięci mieszkańcy początkowo próbowali sami jakoś się dogrzewać, jednak na dłuższą metę ani świeczki, ani piecyki elektryczne czy ubieranie kilku warstw odzieży nie było dobrym rozwiązaniem.

Niektórzy z nich w rozmowie z portalem ekurier.24kurier.pl przyznali, że sytuacja nie była łatwa. Zimno utrudniało im normalne funkcjonowanie. Wielu z nich było przemarzniętych i przeziębionych. Właśnie dlatego mieszkańcy trzech bloków musieli sami zadbać o swój dobrobyt i złożyć się na opał, mimo że spółdzielnia pobiera od nich opłatę na ciepło w wysokości aż 7 zł za m kw. mieszkania.

Jednak nawet ta kwota nie jest w stanie pokryć wszystkich kosztów zapotrzebowania na węgiel. Żeby to było możliwe, trzeba byłoby wprowadzić spore podwyżki. Jak podaje portal wiadomosci.rii.pl, sama spółdzielnia ma kłopoty finansowe i długi opiewające na kwotę na ponad pół miliona złotych!

Nie mamy pojęcia, skąd (ten dług - przyp. red.) się wziął. Mieszkańcy płacą przecież czynsz.

- powiedziała Ewa Śmigielska, radna gminy Stara Dąbrowa i członkini spółdzielni.

Mieszkańcy nie mogli już dłużej czekać, więc aby ich kaloryfery znowu były ciepłe, każda z rodzin mieszkających w bloku, poza czterema, wpłaciła po 500 zł i udało się kupić węgla, który wystarczy na około trzy tygodnie pracy kotłowni. Co dalej? Nie wiadomo. Lokalne władze próbują jakoś rozwiązać problem.