Wziąłeś dodatek węglowy? Spodziewaj się kontroli. Oto co grozi za wyłudzenie pieniędzy
Wziąłeś dodatek węglowy? Właśnie ruszyły kontrole. Wyjaśniamy, kto może je przeprowadzić i czy kontroler ma prawo wejść do twojego domu. Dla osób, które wzięły pieniądze, a kontrola w ich domach wykaże, że poświadczyły nieprawdę, przewidziane są surowe konsekwencje.
Jak wygląda kontrola i kto może się jej spodziewać?
Kontrola zostanie przeprowadzona w twoim domu. Jej celem jest sprawdzenie, czy informacje zawarte we wniosku o dodatek węglowy zgadzają się ze stanem faktycznym. Skontrolowane zostaną jednak nie wszystkie domy, których właściciele starali się o zapomogę, ale głównie te, co do których pojawiły się jakieś wątpliwości w momencie weryfikacji wniosku.
Wiele osób zadeklarowało, że pali tylko gazem, a po informacji, że można dostać dodatek węglowy, zdecydowało się zmienić wpis w Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków i wskazać drewno lub węgiel jako główne źródło ogrzewania. Przeprowadzane kontrole mają sprawdzić, jak jest w rzeczywistości.
Czy twój dom może zostać skontrolowany?
Tak, jeśli:
- wniosek o dodatek węglowy został złożony więcej niż jeden raz
- zmieniłeś swoją deklarację CEEB po ogłoszeniu ustawy o dodatku węglowym. Kontroler sprawdzi, czy piec opalany węglem, np. koza, jest głównym źródłem ogrzewania domu.
Kontrolę pieca może przeprowadzić nie tylko policja
Jak wynika z ustawy, kontrolę poza policją mogą przeprowadzić również strażnicy miejscy lub gminni, pracownicy socjalni, pracownicy urzędu gminy, inspektorzy ochrony środowiska, a nawet kominiarze!
Jeśli kontroler już do ciebie zapuka, wcale nie musisz go wpuszczać, jednak w tym wypadku musisz się liczyć z tym, że dodatek węglowy nie zostanie ci przyznany lub będziesz musiał go zwrócić.
Jeśli jednak zdecydujesz się na wpuszczenie kontrolera, a ten stwierdzi, że stan faktyczny różni się od tego, co zostało wpisane przez ciebie do CEEB, mogą spotkać cię przykre konsekwencje. W tym przypadku zastosowany będzie przepis z Kodeksu karnego dotyczący składania fałszywych oświadczeń, a to jest zagrożone karą pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.