Zaczynam szaleć. Wywiad z fotografem Jerzym Wardakiem
Postmodernizm? Nonkonformizm? Jedno jest pewne - fotografia była i będzie poszukująca. Wywiad z fotografem Jerzym Wardakiem
dobre wnętrze: Dlaczego przestał pan fotografować?
Jerzy Wardak: Nie przestałem, miałem 16-letnią przerwę, bo pochłonęła mnie uprawa roślin. Ale w myślach nadal pracowałem nad fotografiami, szkicowałem pomysły. Robiłem jakieś drobne rzeczy, kalendarze...
dw: W latach 60. należał pan do toruńskiej grupy awangardowej Zero-61. Czym była wtedy dla was fotografia?
J.W.: Szalonym zainteresowaniem, które przerodziło się w życiową pasję. Kończyłem liceum sztuk plastycznych na kierunku fotografia. Gdy przyjechałem do Torunia studiować w Akademii Sztuk Pięknych, wiedziałem już, że chcę fotografować. Trafiłem na ludzi, którzy mieli podobną pasję. W obszar fotografii włączaliśmy wszystkie znane formy plastyczne. Kultura nie rozwijała się wtedy swobodnie - wiadomo, w jakim żyliśmy systemie. To nas ograniczało, bo nie mogliśmy przecież wyjeżdżać za granicę. Za to tworzyliśmy specyficzną szkołę artystyczną i gdy można już było pójść w świat - mieliśmy co zaprezentować.
dw: Przełom lat 60. i 70. nazywany był okresem fotografii poszukującej.
J.W.: Różnie naszą twórczość określano czy też próbowano określać: postmodernizm, nonkonformizm... Jedno jest pewne: fotografia zawsze była poszukująca. Była i jest. Dlatego nie powinien się nią zajmować ten, kto tylko robi zdjęcia, a nie poszukuje nowych form wyrazu.
dw: Pan nadal poszukuje?
J.W.: W tej chwili narodziłem się na nowo. Odkryłem fotografię cyfrową i znowu zaczynam szaleć.
dw: Szaleć?
J.W.: Szaleństwem są nowe kompozycje, nowe skojarzenia, formy i kolory... Łączę obie techniki - analogową z cyfrową - i dzięki temu mam pełnię.
dw: Czego życzyć człowiekowi, który ma pełnię?
J.W.: Oj, to zaskoczyła mnie pani... Żeby zdjęcia były jak najdroższe.
Z Jerzym Wardakiem mogliśmy porozmawiać wyłącznie przez telefon. Artysta związany od lat z tradycyjną, analogową fotografią preferuje kontakt z człowiekiem "na żywo", unika e-maili. Wydawał się zaskoczony popularnością, która przyszła po wielu latach. W tle usłyszeliśmy pytanie: "Kto dzwoni?". "Chcą zdjęcia" - wyjaśnił, po czym wrócił do rozmowy.
W skrócie: Jerzy Wardak rocznik 1938. Kojarzony z historią (czytaj: przeszłością) polskiej fotografii. Tymczasem w listopadzie sprzedana została jego praca wykonana techniką cyfrową - tryptyk "Kwiaty" z 2007 r. (makrofotografia mchów i porostów). Artysta informuje, że przygotowuje fotografie na kolejną, listopadową aukcję.