Ceramika inspirowana naturą. Monika tworzy misy, wazony i… umywalki w kształcie żółwi!
Monika miała zaledwie kilka lat, gdy po raz pierwszy zetknęła się z gliną. To przypadkowe odkrycie na łące za domem sprawiło, że ulepiła swój pierwszy wazonik. Dziś tworzy unikalne ceramiczne formy inspirowane naturą i nie wyobraża sobie innej drogi. Jej prace przyciągają wzrok detalami, fakturą i harmonizują z otaczającym je światem. Jak wygląda jej proces twórczy? Skąd czerpie inspiracje?
Autor: Archiwum prywatne/ Bordo Ceramics
Spis treści
- Pierwsze spotkanie z gliną
- Natura jako przewodnik artystyczny
- Faktury, które opowiadają historię
- Od pomysłu do gotowego naczynia – proces twórczy
- Cierpliwość i frustracje – cienie pracy z gliną
- Codzienne przedmioty w niezwykłej formie
- Plany i marzenia – co dalej?
- W pracowni Moniki z Bordo Ceramics - zdjęcia
Pierwsze spotkanie z gliną
Monika (ig:bordo.ceramics ) doskonale pamięta moment, w którym po raz pierwszy poczuła, że glina może stać się czymś więcej niż tylko dziecięcą zabawą.
– Jako pięcio lub sześciolatka, bawiąc na łąkach za domem, znalazłam w ziemi glinę. To z niej ulepiłam pierwszy wazonik dla mojej cioci na urodziny, z czego byłam bardzo dumna – wspomina.
Później już jako nastolatka, dzięki starszej siostrze, zaczęła chodzić na zajęcia ceramiczne, gdzie nauczyła się podstaw modelowania i szkliwienia. Jednak z czasem pasja do ceramiki przygasła.
- Uwielbiałam formować w glinie, ale szkliwienie nie wychodziło mi najlepiej, więc efekt końcowy mnie zazwyczaj rozczarowywał i jakoś zapomniałam o ceramice.
Dopiero podczas pobytu na uniwersytecie Monika wróciła do gliny.
- Na studiach artystycznych na nowo zaczęłam tworzyć w glinie i zrobiłam dwa dyplomy z malarstwa i ceramiki. Nie wiązałam z tym przyszłości, byłam pewna, że będę nauczycielem plastyki. Pracowałam chwilkę w tym zawodzie, ale stwierdziłam jednak, że nie chcę tego robić i musiałam szybko wymyślić inny plan. Wtedy pomyślałam o ceramice, że może prowadzenie własnej pracowni to moja droga - przyznaje.
Natura jako przewodnik artystyczny
Wystarczy spojrzeć na prace Moniki, by dostrzec, że największą inspiracją dla jej twórczości jest natura. To wynik zarówno dzieciństwa spędzonego na wsi, jak i świadomego wyboru.
Dorastałam na wsi, gdzie dużo czasu spędzaliśmy w otoczeniu natury, biegając po łąkach, kąpiąc się w rzece i rozrabiając w lasie. Dla mnie to takie naturalne środowisko. Moja mama i babcia nauczyły mnie obserwować i zachwycać się roślinami. Codziennie po porannej kawie następował rytuał przechadzania się po ogrodzie, gdzie podziwiały nowe odmiany roślin i projektowały nowe elementy w ogrodzie.
Choć dziś mieszka z dala od wsi, nadal szuka kontaktu z przyrodą.
– Mieszkając w mieście, świadomie wybieram tę inspirację. Brakuje mi zielonych przestrzeni, ciszy, powietrza pachnącego roślinami, więc staram się otaczać rzeczami, które przybliżą mnie do tej natury. I nie znam lepszej Artystki, która potrafi tworzyć tak świetne kształty i faktury. Ja tylko cały czas ją naśladują.
Zobacz również: Biżuteria z potłuczonej porcelany. Do Magdy trafiają nawet przedwojenne talerze z Ćmielowa
Faktury, które opowiadają historię
Praca Moniki to nie tylko kształt, ale też ogromna dbałość o fakturę.
– Na początku w moich pracach pojawiało się dużo motywów zwierzęcych, ale teraz coraz bardziej wnikam w naturę i uwielbiam odwzorowywać przeróżne faktury. Zaczęło się od faktury przypominającej falującą wodę, później stworzyłam osłonki inspirowane korą drzewa – mówi.
Obecnie artystka pracuje nad kolekcją inspirowaną strukturą kamieni – nierówności, chropowatość i subtelne przejścia tonalne stają się kluczowym elementem jej projektów.
Od pomysłu do gotowego naczynia – proces twórczy
Ceramika to sztuka cierpliwości, a Monika doskonale wie, jak wiele czasu potrzeba, by wizja stała się rzeczywistością.
– Gdy się czymś zainspiruję, na przykład grzybami, rysuje kształty i ich różne warianty. Wyobrażam siebie jakie naczynie, wazon czy lampion byłyby interesujące w tym kształcie. Potem dopasowuje jakąś fakturę lub żłobienie, które podkreślałby tę formę. Ale to tylko wyobraźnia, więc trzeba ulepić pierwszy model i to zweryfikować. Gdy jestem zadowolona ze stworzonej pracy, koniecznie testuję szkliwa. Niektóre faktury będą pięknie wyglądać w transparentnych, soczystych kolorach, a inne formy potrzebują spokojnych, matowych szkliw. Gdy wszystko przetestuję, a czasem trwa to kilka miesięcy, powielam pomysł i pokazuje go moim odbiorcom – opowiada.
Choć lubi eksperymentować w swojej pracowni, nie zapomina, iż musi podołać utrzymaniu firmy.
– Uwielbiam wymyślać nowe rzeczy, ale utrzymuję się z ceramiki, więc staram się być zorganizowana i trzymać się obranego kursu. Prowadząc własną działalność mam konflikt między tym co chciałabym robić a tym co się opłaca.
Cierpliwość i frustracje – cienie pracy z gliną
Praca z ceramiką to nie tylko same przyjemności, ale też trudne momenty.
– Mam wrażenie, że średnio raz na tydzień się załamuję. Podczas pracy z gliną frustruję się, że coś przypadkiem rozwalę, coś pęknie w piecu, szkliwo nie wychodzi tak, jak sobie wyobraziłam – przyznaje Monika.
Do tego dochodzi utrzymanie własnej działalności.
– Prowadzę pracownię samodzielnie, więc jestem odpowiedzialna za wszystkie etapy: zamawianie materiały, wymyślanie produktów, tworzenie, ich sprzedawanie i pakowanie. Mnogość obowiązków często jest przytłaczająca – dodaje.
Polecamy: Ceramika inspirowana starożytnymi wykopaliskami. Z wizytą w pracowni Oli Jaguś
Codzienne przedmioty w niezwykłej formie
Największą radość daje jej tworzenie ceramiki użytkowej, ale z nietypowym twistem.
Moje białe pojemniki na żywność zdobią królicze uszy, poroże czy małe czosnki. Misy i donice mają fakturę kory drzewa. A jako najbardziej zaskakująca powstała umywalka w kształcie żółwia morskiego.
Jej prace są funkcjonalne, ale przede wszystkim pełne artystycznej duszy.
– Lubię tworzyć nietypową ceramikę, ale chcę, żeby miała jakąś funkcję użytkową, bo wtedy codziennie obcując z jakimś przedmiotem, możemy podziwiać jego kształt i zdobieni – dodaje.
Plany i marzenia – co dalej?
Czy Monika myśli o nowych przedsięwzięciach? Oczywiście.
– W moim rysowniku czeka kilka projektów, które bardzo chciałabym zrobić – zdradza.
Jej głównym marzeniem jest jednak coś więcej niż pojedyncze projekty.
– Moim największym marzeniem jest pracownia ze sklepem stacjonarnym, aby można było do mnie wpaść, pooglądać ceramikę i pogadać.
Na razie konsekwentnie rozwija swoją markę i eksperymentuje z nowymi formami. Jak sama przyznaje, ceramika uczy cierpliwości – wszystko przyjdzie więc w swoim czasie.
W pracowni Moniki z Bordo Ceramics - zdjęcia
Autor: Archiwum prywatne/ Bordo Ceramics
Zobacz także: Artystyczna nonszalancja w warszawskiej kamienicy. W sypialni tapeta inspirowana tajemniczym ogrodem i obłe łóżko
Autor: Materiał prasowy/ Kulczyński Architekt/ foto: Budzik Studio