"Ceramika to nauka cierpliwości". Rozmowa z Olą Nadolny, twórczynią Wolno Ceramika
Ceramika z Olą Nadolny była od dawna, ale w pewnym momencie ta miłość przygasła. Od niedawna wróciła do pracy z gliną i konsekwentnie idzie w tym kierunku. Ma pracownię przy domu, sklep internetowy ze swoimi "skorupkami", a znana jest wielu z nas jako Ms Baika, której pasją są wnętrza. Zapomniałabym dodać: z wykształcenia historyczka i judaistka. Stara się żyć w wolniejszym rytmie, w czym na pewno pomaga tworzenie ceramiki.
Autor: Archiwum prywatne
"Glina to takie uziemianie przez dłonie i prawdziwa medytacja... Nie ma dla mnie nic lepszego"
Urządzamy.pl: Dlaczego ceramika?
Ola Nadolny: Ceramiką zajmowałam się w pracowni znajomych przez ponad 10 lat (w okresie młodzieńczym). Później wyjechałam na studia, zapomniałam o tej pasji i poświęciłam się zupełnie innym zajęciom. Zawsze nosiłam jednak w sercu głęboką tęsknotę za niezwykłym materiałem jakim jest glina. Kiedy widziałam, jak inni realizują się w ceramice myślałam, że może i mi będzie to kiedyś dane. Idealny moment ku temu nadarzył się kiedy kupiliśmy z mężem stary dom w podwarszawskim Milanówku. Byliśmy już wtedy po wielkiej życiowej rewolucji jaką była wyprowadzka z ukochanego Krakowa i narodziny drugiej córki. Wiedziałam, że jeśli mam spróbować realizować się w glinie to albo wtedy albo wcale. Odłożyłam więc na bok projektowanie wnętrz, którym zajmowałam się jeszcze w Krakowie i postanowiłam zaryzykować....
A dlaczego ceramika? Dlatego, że glina to niesamowity, plastyczny, twórczy materiał. Można ją modyfikować, poprawiać, ulepszać.... Można tworzyć w swoim rytmie, można skupić się na danej chwili... Glina to takie uziemianie przez dłonie i prawdziwa medytacja... Nie ma dla mnie nic lepszego.
Brzmi cudownie. Jak wygląda Twoja praca z gliną? Jakie naczynia tworzysz?
Pracuję z gliną tylko ręcznie. Nie korzystam z odlewów. Ważna jest dla mnie łączność z materiałem, z którego lepię. Najbardziej lubię toczyć na kole. To technika, która pozwala mi na niesamowitą medytację i przy tym też na samodyscyplinę. Muszę wiedzieć kiedy zakończyć formowanie naczynia, wyczuć kiedy jest ten moment, że nie mogę zrobić z nim już nic więcej bo je zepsuję. To bardzo cenna nauka. Moje naczynia to też efekt moich estetycznych poszukiwań. Z jednej strony uwielbiam fajans (niski spiek) za jego delikatność, możliwość eksperymentowania ze szkliwami. Te naczynia mają w sobie dużą subtelność. Z drugiej strony ostatnio wypalam prawie samą użytkową kamionkę. Minimalistyczne formy i delikatne, naturalne kolory podkreślają surowość tego materiału. Jest w nim coś pierwotnego i bezkompromisowego.
Oprócz toczenia na kole wykonuje też formy płaskie. Ostatnio dużo czasu poświęcam na przygotowywanie palet do malowania farbami. Kiedyś sama malowałam akwarelami i pamiętam jak brakowało mi na polskim rynku estetycznych paletek... Teraz mam ich pod dostatkiem, a okazało się że artystów pragnących tego typu form jest dużo więcej.
Powiedz, ile zajmuje czasu taki proces powstania jednego naczynia?
Ceramika to nauka cierpliwości. Naczynie po wytoczeniu schnie jeden dzień, potem jest trymowane, a później spędza kolejny tydzień schnąc pod folią (proces nie może przebiegać zbyt szybko, bo glina popęka). Czasem trwa to dłużej - wszystko zależy jaka jest wielkość naczynia. Po tym czasie można poddać je pierwszemu wypałowi na tzw. biskwit. To wypał na ok. 900-1000 stopni Celsjusza w specjalistycznym piecu. Po wystygnięciu naczynie można poszkliwić, odczekać dobę i wypalić na właściwą temperaturę (niską np. 1080 lub na "ostro", czyli na tzw. maksymalny spiek ok. 1240 stopni Celsjusza w przypadku mas, z których korzystam). Po tym czasie naczynie jest gotowe.
Cały ten proces to tak naprawdę około dwóch tygodni (przy założeniu, że wszystko pójdzie po naszej myśli) i nie ma możliwości, żeby bezpiecznie go przyspieszyć. To prawdziwe "slow" (śmiech).
Haha, zdecydowanie, ale warto się nie spieszyć. Jest duże zainteresowanie Twoją ceramiką?
Wydaje mi się, że jestem ciągle na początku mojej drogi. Dopiero pod koniec 2020 roku założyłam swój sklep internetowy i jak na razie sprzedałam już kilka "dropów". Pierwsze wysyłki do klientów to była jedna z najbardziej (pod każdym względem) stresujących rzeczy w moim życiu. Zainteresowanie moją ceramiką jest coraz większe i to bardzo mnie cieszy. Wiem, że ceramika jest w Polsce coraz bardziej popularna. Klienci widzą dużą wartość w moich naczyniach, a świadomość, że towarzyszą im one w życiu jest dla mnie niesamowicie nobilitująca.
Gdzie znajduje się Twoja pracownia?
W Milanówku pod Warszawą. "Wolne miejsce", bo tak nazywam miejsce spotkań warsztatowych to dawny garaż przy naszym 100-letnim domu. Nie jest największy, ale na razie absolutnie spełnia swoje zadanie. Pracownia położona przy domu ma w pandemicznej (zdalnej) rzeczywistości bardzo wiele plusów. Pozwala też na ciągłe kontrolowanie procesu tworzenia, schnięcia i wypalania naczyń, co w przypadku pracowni, do której musiałabym dojeżdżać, nie byłoby już takie proste.
Jak już wspominałaś, jesteście z mężem właścicielami ponad 100-letniego domu. Obserwując Wasz remont na Instagramie byłam pełna podziwu. Sama zrobiłaś projekt przebudowy i wnętrz?
Bardzo mi miło. Tak. W Krakowie prowadziłam swoje biuro projektowania wnętrz. W związku z tym znam aspekt techniczny, umiem przygotować rysunki wykonawcze. Nasi fachowcy, którzy wykonywali duże prace budowlane dostali od nas komplet rysunków. Jeśli chodzi o projektowanie instalacji i przebudów nie ma dla mnie kompromisów. Dobrze przygotowane rysunki to gwarancja udanej współpracy z wykonawcami. Nie mam co do tego żadnych wątpliwość.
W przypadku naszego remontu bardzo dużo czasu zajęło nam wypracowanie sposobu, w jaki musimy sprawić że wnętrza będą bardziej spójne i harmonijne. Zależało nam na ujednoliceniu przestrzeni, ale jednocześnie chcieliśmy zachować przedwojenny układ pomieszczeń. Nasz dom ma trochę charakter labiryntu i np. brak kuchni połączonej z salonem. To nasz kompromis między starym a nowym.
Jaki styl wnętrzarski najbardziej lubisz?
We wnętrzach najbardziej lubię styl klasyczny i eklektyczny. Inspiruje mnie styl empire i francuskich willi (choć w swoich wnętrzach nie mam zbyt wielu rzeczy, które odnosiłyby się do tego stylu) i styl skandynawski (ale taki rodem z ilustracji do Pippi Langstrumpf). Bardzo lubię mieszać i łączyć różne pozornie niepasujące do siebie przedmioty. Najważniejsze jest dla mnie to, aby baza była spójna. Reszta jest dziełem emocji. Uwielbiam przedmioty z historią, nie przepadam za sterylnością. Lubię jasne barwy, tradycyjne tynki, drewno, mosiądz. Uzupełniam je rzeczami upolowanymi na pchlich targach. Przez lata pracowałam jako projektantka wnętrz, Projektowałam w różnych stylach, dla różnych klientów. Bardzo wiele się wtedy nauczyłam. Przyjemnie mi teraz podążać za własnymi estetycznymi poszukiwaniami.
Gdzie szukasz mebli i dodatków?
Na meble i dodatki poluję głównie na targach staroci. Mam swoje sprawdzone miejsca, w których zawsze mogę znaleźć jakieś perełki. Oprócz tego sporo rzeczy w naszym domu to zakupy przez Internet - mój mąż jest mistrzem w wyszukiwaniu takich klimatycznych perełek na różnych portalach.
Prowadzisz też bloga i social media. To już praca chyba na więcej niż etat (śmiech). Jak to wszystko godzisz?
Sama się czasem nad tym zastanawiam. Doba jest dla mnie zdecydowanie za krótka, ale jako mama dwóch córek potrafię robić kilka rzeczy na raz. To chyba klucz do wszystkiego, ale też to chyba powód dla którego tak bardzo pokochałam glinę. Kiedy tworzę czuję prawdziwą wolność. Jestem tu i teraz, nie pędzę, nie gonię przed siebie. Mam nadzieje, że to czuć w moich "skorupkach".
Widać, zdecydowanie. Masz jeszcze inne pomysły w zanadrzu?
Hmmm... Tak (śmiech). Na pewno będę rozwijać swoją pracownię pod każdym względem. Wiem, że to jest to, co chcę w życiu robić, a w przypadku osoby z tak rozgałęzionymi zainteresowaniami jak moje nie jest to takie oczywiste. Gdy tylko czas pozwoli chciałabym móc pokazywać innym, jak cudownym materiałem jest glina i dlatego marzę, żeby stworzyć większą przestrzeń na warsztaty poza "Wolnym miejscem". Żeby to marzenie mogło się spełnić muszę jednak "nakręcić" jeszcze trochę naczyń.
Jeśli chodzi o inne aspekty mojej działalności związane z social mediami i blogiem, to na pewno w niedalekiej przyszłości planuję też opowiedzieć trochę więcej o swojej filozofii związanej z projektowaniem wnętrz, które mają służyć nam, a nie odwrotnie. Mam nadzieje, że wszystko co mam w głowie uda się zrealizować. Jeśli nie w tym roku... to może w następnym. Daję sobie przestrzeń na to, żeby rzeczy wokół mnie toczyły się "wolnym" rytmem.
Autor: Archiwum prywatne
"Glina to takie uziemianie przez dłonie i prawdziwa medytacja... Nie ma dla mnie nic lepszego"