Porzuciła gwarną Warszawę, by malować pośród natury. Aleksandra tworzy obrazy, które szepczą
Dla jednych pandemia była czasem niepokoju i izolacji. Dla Aleksandry – momentem przełomowym. Opuszczając zatłoczoną Warszawę, w nowym miejscu, w ciszy i spowolnieniu, odnalazła swoją pasję, która z czasem przerodziła się w sposób na życie. Poznajcie artystkę, która tworzy otoczona naturą Lubelszczyzny.
Autor: Archiwum prywatne/ Aleksandra Krawczuk vel Walczuk
Spis treści
- Gdy wszystko zwolniło — narodziła się sztuka
- Obrazy z duszą i spokojem
- Cisza, która daje przestrzeń
- Sztuka inspirowana pasjami
- Praca dająca satysfakcję
- W pracowni Aleksandry - zdjęcia
Gdy wszystko zwolniło — narodziła się sztuka
Cisza, która dla wielu była niepokojąca, dla Aleksandry (ig:vel.a.r.t) stała się przestrzenią do odnalezienia siebie. Gdy pandemia zatrzymała świat, ona chwyciła za pędzel.
Nagle świat zwolnił, a ja razem z nim. I w tej ciszy, po raz pierwszy od dawna zaczęłam tworzyć. Bez celu, bez planu, z potrzeby serca. Kupiłam kilka farb, płótno i zaczęłam malować. Tak zupełnie intuicyjnie, trochę nieporadnie, ale z ogromną ciekawością. To było totalnie uwalniające.
Nie kończyła ASP, ani żadnych kursów. Całą swoją artystyczną drogę przeszła sama.
- Uczyłam się malując, głównie nieudane obrazy. I bardzo dobrze, że one powstały, bo każdy z nich był lekcją. Inspirowała mnie natura, cisza i światło. Ale też artyści, którzy szli swoją drogą (podglądałam ich na Instagramie) i nie bali się być inni. Chciałam, żeby moje obrazy miały duszę i były moją opowieścią - do dziś to mnie prowadzi - opowiada artystka.
Przeczytaj także: Ceramika inspirowana naturą. Monika tworzy misy, wazony i… umywalki w kształcie żółwi!
Obrazy z duszą i spokojem
To, co tworzy, jest odzwierciedleniem jej wewnętrznego świata. Maluje emocjami — subtelnie, ale trafnie.
— Moje obrazy to moje emocje. To świat widziany przez moją wrażliwość. Używam stonowanych kolorów, prostych form — szukam harmonii i spokoju. Dla mnie obraz nie musi krzyczeć, żeby coś powiedzieć. Wystarczy, że szepcze — i trafia tam, gdzie ma trafić. To sztuka, która nie narzuca się odbiorcy. Zamiast tego zaprasza do wewnętrznej rozmowy.
Natura w obrazach artystki pojawia się niemal naturalnie. Jest nie tylko tematem, ale i inspiracją, tłem.
— Kolory wschodu słońca, zapach ziemi po deszczu, to jak zmienia się światło w ciągu dnia — to są rzeczy, które mnie poruszają. Natura nigdy nie udaje, nie próbuje być kimś innym. Jest szczera. I myślę, że właśnie ta autentyczność tak mnie do niej przyciąga - opowiada.
Jak wygląda proces twórczy Aleksandry? Jest intuicyjny.
— Czasem zaczynam od koloru, czasem od emocji. Zdarza się, że obraz powstaje w ciszy, przy dźwiękach ptaków wśród natury. Innym razem maluję w skupieniu, do muzyki klasycznej albo dźwięku własnych myśli. Najważniejsze jest dla mnie to, żeby nie malować na siłę, ale z potrzeby. Bo tylko wtedy obraz ma energię i "to coś".
Cisza, która daje przestrzeń
Decyzja o przeprowadzce z Warszawy do Chełma była dla niej punktem zwrotnym. Choć miasto stołeczne było jej domem, czuła, że zgiełk tłumi jej wrażliwość.
— Z pozoru to była impulsywna decyzja, ale serce podpowiadało mi to od dawna. W Warszawie gubiłam się w hałasie, presji i ciągłym pędzie. Choć Warszawę kocham całym sercem, bo to mój dom, dopiero w Chełmie pierwszy raz od dawna poczułam, że oddycham pełną piersią.
To właśnie tu, na Lubelszczyźnie, odnalazła przestrzeń nie tylko do malowania, ale do życia.
Cisza, jaką daje wieś i kontakt z przyrodą, to nie ucieczka, a świadomy wybór. Odnalazła tu siebie i swoją własną definicję szczęścia. Natura nie tylko otacza ją fizycznie — jest integralną częścią jej twórczości.
Polecamy: Sylwia ożywia dziecięce rysunki! Niezwykłe maskotki szyte na zamówienie
Sztuka inspirowana pasjami
Malowanie to dla Aleksandry ważna część codzienności, ale nie jedyna. Dużą rolę odgrywają też inne pasje: konie, skrzypce, rośliny czy żagle.
To wszystko jest częścią mnie i w jakiś sposób przenika do mojej sztuki. Konie uczą mnie uważności i cierpliwości, skrzypce wrażliwości na niuanse. Rośliny dają spokój, a żagle wolność. Nie umiem oddzielić tych pasji od sztuki, bo one się nawzajem karmią.
Każde z tych zajęć wpływa na jej twórczość, choć nie zawsze w oczywisty sposób.
Praca dająca satysfakcję
Od ponad dwóch lat malarstwo jest jej głównym zajęciem i źródłem utrzymania.
- To ogromna radość, ale też odpowiedzialność, bo za każdą paczką, którą wysyłam, stoi godzina pracy, emocje, wybory – przyznaje.
Choć bywa stresująco, ceni sobie niezależność i możliwość robienia tego, co naprawdę lubi.
Plany na przyszłość? Konkretne, ale bez presji.
— Chciałabym otworzyć większą przestrzeń artystyczną, może warsztaty, może miejsce, gdzie inni też będą mogli złapać oddech i miejsce, gdzie będę mogła pomóc tym, którzy tak jak ja chcą iść swoją drogą. Prywatnie, chcę żyć spokojnie, blisko natury, wśród zwierząt z rodziną – mówi.
Na razie jednak najważniejsze jest dla niej, żeby w tym, co robi, wciąż było miejsce na ciszę, autentyczność i radość z tworzenia.
W pracowni Aleksandry - zdjęcia
Autor: Archiwum prywatne/ Aleksandra Krawczuk vel Walczuk
Zobacz także: Biżuteria ze starych talerzy? Do Magdy trafia nawet przedwojenna porcelana z Ćmielowa
Autor: Archiwum prywatne/ Biżuteria z talerzy