Architektura ma sprawczą moc. Wywiad z architektką Agatą Frątczak, właścicielką pracowni Madama

W architekturze wnętrz najciekawsze jest to, że koniec projektu, to tak naprawdę początek jego nowego życia” – w rozmowie z redakcją o architekturze wnętrz, pasji projektowania i zawodowym spełnieniu opowiada arch. Agata Frątczak, założycielka i właścicielka pracowni MADAMA.

Urządzamy: O swojej pracy opowiada Pani jak o życiowej pasji, można powiedzieć misji. Czy od zawsze wiedziała Pani, że chce zostać architektem?

Agata Frątczak: Temat architektury był zawsze obecny w moim domu. Dziadek i tata są architektami. Może w jakiś sposób tym nasiąkłam? Zawsze miałam też artystyczne zainteresowania. Wyczulenie na piękno z pewnością wpłynęło na wybranie tej ścieżki kariery, którą teraz podążam. Zawsze wiedziałam, że architektura ma jakąś moc sprawczą, wprowadza zmianę, nie tylko we wnętrzach, ale też w ludziach. Niesamowite dla mnie jest to, że jesteś z kimś od pierwszych rozmów, projektujesz dla niego i widzisz, jak to wnętrze, coś w nim zmienia.

Urządzamy: Jak Pani wspomniała to rodzinne tradycje wpłynęły na wybór zawodu architekta. Dlaczego jednak zdecydowała się Pani, że będzie to architektura wnętrz?

Agata Frątczak: W architekturze wnętrz najciekawsze jest to, że koniec projektu, to tak naprawdę początek jego nowego życia. Tworząc na papierze, mamy możliwość zobaczenia jak on powstaje. Zastanawiamy się dla kogo jest ten projekt… Odpowiadając sobie na te wszystkie pytania, tworzymy historię tych wnętrz, historię ich mieszkańców i to jest w tym najpiękniejsze - twórcze i kreatywne.

Agata Frątczak, Madama
Autor: serwis prasowy

Urządzamy: Skończyła Pani Studia na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie i od razu wyjechała za granicę? Czy to dobra ścieżka kariery dla młodego adepta architektury?

Agata Frątczak: Rzeczywiście od razu po studiach wyjechałam do Hong – Kongu. Cały ten wyjazd okazał się nieco szalony, ale paradoksalnie bardzo dużo mi dał. Kiedyś świat był o wiele bardziej zamknięty. Dla mnie te kilkanaście lat temu największym kontrastem, była różnica pomiędzy tym, czego uczyłam się na studiach a praktyką. W Hong-Kongu znalazłam pracę w znanym biurze projektowym, gdzie pokazano mi po raz pierwszy co to znaczy „sky is the limit”. Projekty były bardzo śmiałe i mogłam zrobić naprawdę wszystko. Do dziś czerpię z tamtych doświadczeń, ale i z przyjemnością obserwuję na jak wysokim poziomie jest aktualnie polska architektura wnętrz. To znak zmian i otwartości na trendy z całego świata.

Madama
Autor: serwis prasowy

Urządzamy: Jeżeli chodzi o młodzieńcze doświadczenia i aspiracje, zawsze marzyła Pani o projektowaniu wnętrz hotelowych. Czy czuje się Pani spełniona w tej dziedzinie projektowania?

Agata Frątczak: Nie wiem, co takiego jest w hotelach, ale zawsze, gdy myślę o moich marzeniach jako projektantki, to widzę zaprojektowany przez siebie hotel w jakiejś ciekawej lokalizacji. Wprawdzie zrealizowałam te marzenia pracując w Madrycie. To był świetny etap, mogłam obcować z ludźmi z całego świata, chłonąć sztukę i się rozwijać. Zawodowo też się spełniłam. Projektowałam hotele w Berlinie, czy na Wyspach Kanaryjskich. Z przyjemnością jednak zaprojektowałabym duży resort w ciekawej lokalizacji, może takiej położonej w zupełnie innej strefie klimatycznej. Później mogłabym tam pojechać z rodziną i myślę, że to by było bardzo pozytywne uczucie. 

Urządzamy: Mimo dobrych rokowań na zagraniczną karierę, zdecydowała się Pani wrócić do kraju. Czy z perspektywy czasu to była dobra decyzja?

Agata Frątczak: Oczywiście bardzo ważne w rozwoju mojej kariery były pierwsze miejsca pracy. To niezwykle cenne doświadczenie, szczególnie dla architekta tuż po studiach. To dzięki nim zebrałam się na odwagę i otworzyłam własną pracownię Madama, którą prowadzę od 11 lat. W tym czasie powstały setki projektów wnętrz mieszkalnych i publicznych. W pracowni Madama projektowaliśmy m.in. wnętrza prywatne, biura, gabinety medyczne, a nawet szkoły. Oceniając swoje decyzje przez pryzmat tych wnętrz, niczego nie żałuję.

Madama
Autor: serwis prasowy

Urządzamy: Jaki był przełomowy projekt dla rozwoju pracowni Madama?

Agata Frątczak: Myślę, że były to wnętrza pierwszej siedziby Facebooka w Polsce w 2015 roku. Projekt dla tak rozpoznawalnego inwestora pomógł w zdobyciu kolejnych klientów. Sama realizacja była przy tym nieszablonowa i godna uwagi. Nie spodziewałam się, że praca z tak dużą korporacją, gdzie zazwyczaj panują sztywno określone zasady, może być tak kreatywna. Facebook dał nam dużą swobodę w projektowaniu, co przełożyło się na oryginalne wnętrza. Obu stronom zależało na tym, by wykorzystać lokalny koloryt i materiały. Tak też się stało, stąd murale i nawiązania do klimatu polskiego bazaru.

Madama
Autor: serwis prasowy

Arch. Agata Frątczak, Madama

Po studiach na ASP pierwsze doświadczenia zawodowe zdobywała w biurach projektowych w Hong-Kongu i Hiszpanii. Praca tam nauczyła ją rozmachu i zupełnie nowego podejścia do projektowania. W tym czasie pracowała przy aranżacji wnętrz hotelowych gigantów, jak i w innych, równie spektakularnych inwestycjach na całym świecie. Te doświadczenia, jak sama określa, były jak szybki kurs z aspektów technicznych i formalnych, których znajomość wykorzystuje w swej praktyce do dziś. Autorską pracownię Madama założyła ponad 11 lat temu. Pod tym szyldem, w centrum Warszawy, wraz z zespołem wykonała liczne projekty wnętrz mieszkaniowych i publicznych. W swoim portfolio może pochwalić się takimi realizacjami, jak pierwsze biuro Facebooka w Polsce, współpracą z Philip Morris czy Fundacją Instytutu Kardiologii.

 Film o architektce do zobaczenia TU