Vincent van Gogh przybył tu po zabarwiony fioletem błękit nieba, złoto falujących zbóż i spokój ducha. Ze ścieżki prowadzącej do szpitala psychiatrycznego, na której pozwalano mu rozstawiać płótna, widać dom Monique i Régisa. Osiedli w otoczonej gajem oliwnym kamiennej chacie z końca osiemnastego wieku. Sielski krajobraz, który mistrzowi dał tylko natchnienie, dobrze wpływa na ich skołatane miejskim życiem nerwy.
Do malowniczej wioski Saint-Rémy-de-Provence leżącej u podnóża gór Alpilles Monique i Régisa zawiodła tęsknota za słońcem, naturą oraz... intensywnością doznań, których pozbawieni są w Strasburgu, gdzie żyją. – 15 lat temu przyjaciel zaprosił nas do swojej rodzinnej miejscowości i od tamtej pory kiełkowała myśl, by się tu przenieść, choć na wakacje – wspomina Régis. – Mieliśmy szczęście kupić jeden z nielicznych już tradycyjnych kamiennych domów w odległości spaceru od centrum miasteczka – dodaje. Modernizacją i rozbudową gospodarstwa zajęli się Pierre Bindreiff i Sébastien Geissert z V8designers, a także specjaliści ze studia Frög Architecture z siedzibą w Strasburgu. Lokalny architekt Cédric Dartois czuwał nad wystrojem i zachowaniem sielskiego charakteru posiadłości. Pozostawił kamienne mury i starą stolarkę, ale przestrzenie wewnątrz otworzył i uporządkował (było sporo małych pomieszczeń), tak by życie mogło się toczyć wokół kuchni. Stara olejarnia została przekształcona w biuro i sypialnię, łazienkę urządzono na piętrze. Ponieważ przez trzysta dni w roku nad domem Monique i Régisa świeci słońce, powstał rozległy zadaszony taras. Cień dają też drzewa, prócz oliwnych w ogrodzie rosną śliwy, figowce, sosny i platany. A orzeźwienie – basen, w którym woda ma kolor nieba. •