Salon - podest
Salonem jest podest, który nazywam szuflandią. To jakby wywrócona szafa. Na górze urządziłam wypełniony poduchami kącik klubowy, który wpisuje się w moje domowe motto: bosość i luźność.
Autor: Aneta Tryczyńska
Biel, obok różu, to ulubiony kolor właścicielki mieszkania. Wespół ze spalonym fioletem stanowi tło dla poduszek występujących w roli kanapy. Murek za nimi kończy się grządką, w której najpierw zasadziła trawę, później wrzos.
Właścicielka tego mieszkania jest wrażliwa na światło i kolor. Jak twierdzi, jeszcze niedawno urządziła by swoje mieszkanie na wskroś nowocześnie. Dziś jest to nowoczesność z nutką romantyzmu. Ściana w różowe astry i stylowy fotel tego samego koloru uczyniły z przedsionka kuchni buduar nowoczesnej pani domu. Aranżacja tego wnętrza zachęca do odpoczynku i celebracji posiłków. Salon połączony został z kuchnią. Całość utrzymana jest w podobnej kolorystyce i tym samym klimacie. Ściany mają kolor, jak określa go właścicielka - "wnętrza muszelki". Pasuje on idelanie do spalonego fioletu frontów mebli i różowych dodatków.
Jak powstała szuflandia?
Nie chciałam tracić: 1. czasu i nerwów na codzienne rozkładanie sofy połączone z przesuwaniem mebli (mieszkanie to kawalerka); 2. przestrzeni (w podeście, poza łóżkiem, jest spora przestrzeń magazynowa). Wszyscy widzieli tylko problemy: zawali się. Kółeczka będą zostawiały ślady na panelach. Ciężko się będzie wysuwać. Źle się będzie spać. Pościel nie wejdzie. To nie będzie stabilne etc.
Niewielka jadalnia, sprowadzoną do stołu i dwóch stylowych krzeseł, to przedsionek kuchni. Wokół tego miejsca toczy się życie. Światło potrafi ubrać wnętrze w miłe wrażenia. Elektryk umieścił w ścianach i suficie 800 m kabli, doprowadzają prąd do półek, wnęk, kinkietów, halogenów. Także do blaszano-kryształkowego żyrandola.
Klub w salonie
Salonem jest podest, nazywany szuflandią. Na górze urządzono wygodny kącik klubowy. Pod spodem parkują wysuwane łóżko oraz wąskie, głębokie szuflady na drobiazgi. Jaka to oszczędność miejsca! W ramki, zamiast obrazków, wstawioe zostały kawałki kwiecistej tapety kupionej w Decodore. Ten wzór przewija się w całym mieszkaniu. Podłoga tylko udaje drewno. Jest syntetyczna. Dobrze znosi wjazdy i wyjazdy szuflandii.
Rozwiązanie problemów: konstrukcję stanowi metalowy ceownik i lekka płyta meblowa, zamaskowana włochatą wykładziną (kupioną w Komforcie). Kółeczka są ogumowane. Szukałam jak najmniejszych (znalazłam w Praktikerze). Panele podłogowe (również Komfort) wybrałam najtwardsze z możliwych. Szufladę zamykam nogą, ponieważ kółka są nie tylko pod spodem, także z boków (zamiast prowadnic). Wnętrze szuflady sypialnej mieści materac o szerokości 140 cm. W razie potrzeby wejdzie i 160 cm. Pościel nie blokuje ruchu szuflady, nawet gdy pozostaje w dużym nieładzie. Podest od dwóch lat się nie zawalił, choć siadywało tam w porywach do 10 osób.