Styl vintage w nowej odsłonie. Moda na PRL i polski design lat 50., 60. i 70.
Styl vintage cieszy się ogromną popularnością już od kilku lat. Nic zatem dziwnego, że w Polsce towarzyszy temu moda na PRL. Stopniowo pozbywamy się złych skojarzeń i odkrywamy praktyczne rozwiązania. Wracamy też do kultowych projektów polskich designerów z latach 50., 60. i 70. Czas więc zapomnieć o siermiężności czy szkodliwych stereotypach!
Autor: Muzeum Czar PRL
Bolek i Lolek ze współczesną wersją kubka barowego
Spis treści
- Meble z PRL
- Wazony retro i sztuka układania kompozycji. Zdjęcia
- Moda na PRL, czyli odkrywamy polski design
- Ceramika, porcelana, fajans, szkło – kultowe polskie dzieła
- Moda na PRL jako odpowiedź na minimalizm?
- Moda na PRL, czyli polski design sprzed lat wraca do łask. Zdjęcia
Meblościanka w salonie, dywan w tureckie wzory na podłodze, boazeria w przedpokoju, talerze na ścianie – to tylko przykładowe rozwiązania we wnętrzach, które mimo upływu dziesiątek lat można spotkać w polskich mieszkaniach. Po przemianach ustrojowych długo cieszyły się złą opinią. Styl wnętrza „à la Gierek” był omijany szerokim łukiem, stawiano na nowoczesność i minimalizm. Ale czy słusznie?
Meble z PRL
Ze złymi skojarzeniami i stereotypami trudno walczyć, tym bardziej że – niestety – styl PRL-owskich wnętrz długo uznawany był za przejaw złego smaku czy kiepskiej jakości. Tymczasem niektóre rozwiązania w mieszkaniach były bardzo praktyczne, a dziś wracają do łask w nowym wydaniu.
Meblościanka: nieco siermiężny blok zajmujący całą ścianę. W środku barek, wnęka na telewizor, mnóstwo półek i szafek. Łatwy do skręcenia, ale jeśli chodzi o solidność płyt meblowych – dyskusyjne. Mimo to meblościanki „à la Gierek” przetrwały próbę czasu. Skoro przez kilkadziesiąt lat służą na co dzień, warto się przekonać do ich zalet.
Projektanci wnętrz i mebli zrobili to już jakiś czas temu. Ponieważ współczesne mieszkania stają się coraz mniejsze, meblościanka, która jest w stanie sprytnie zagospodarować całą ścianę, stanowi świetne rozwiązanie. Ale w przeciwieństwie do modeli z lat 70. czy 80. wyróżnia się lekkością optyczną, luźniejszą zabudową, a także rozwiązaniami modułowymi. Sami możemy zdecydować, jaką formę przyjmie.
Nie przegap: Nowoczesne meblościanki idealne do małych mieszkań
Półkotapczan: jak sama nazwa wskazuje, chodzi o tapczan chowany we wnęce („na półce”). Można się zastanawiać, jakim cudem takie praktyczne rozwiązanie stało się zapomniane? Dziś jednak jest szansa, by do niego wrócić. Wspomniana już „miniaturyzacja” mieszkań oznacza, że patenty wielofunkcyjne cieszą się dużym uznaniem. Zwłaszcza w małej kawalerce, gdzie nie ma miejsca na oddzielną sypialnię, przydaje się albo sofa z funkcją spania, albo półkotapczan w nowoczesnym wydaniu – wysuwany lub chowany „w ścianie”, czyli w zabudowie (przypominającej zresztą meblościankę!).
Dywan w tureckie wzory: marzenie o perskich dywanach było trudne do zrealizowania, ale wzorzyste dywany z motywami orientalnymi przynajmniej do niego przybliżały. Podobnie jak meblościanka, zaczęły znikać z mieszkań w latach 90. Ale tam gdzie zostały, służą do dziś – w dodatku w bardzo dobrym stanie. Co więcej, wiele dywanów z lat 50. czy 60. poddaje się renowacji. Powód jest prosty: wspaniale prezentują się we wnętrzach industrialnych (przełamują chłód wystroju), vintage i oczywiście retro.
Boazeria: okładzina ścienna witała gości w wielu mieszkaniach i domach. Tradycyjnie wykonywana była z desek, które łączono za pomocą złącz ciesielskich albo metalowych czy korkowych wkładek. W ten sposób powstawały niewielkie szczeliny umożliwiające drewnu pracę, ale niekoniecznie estetyczne. Dziś boazeria wróciła do łask, jednak w nieco innym wydaniu. Przede wszystkim króluje jasne drewno, znane ze stylu skandynawskiego. Oprócz tego deski zastępowane są materiałami drewnopodobnymi, dlatego można zyskać gładką powierzchnię bez wyraźnych szczelin. Boazerię wykorzystuje się też w roli dekoracji jednej ze ścian – np. w salonie za sofą lub w sypialni za łóżkiem.
Wykładzina: czyli pełne mieszanych skojarzeń linoleum (albo: gumoleum). Na szczęście od PRL-u rozwinęły się technologie produkcji – przede wszystkim druk cyfrowy. Dzięki temu współczesne wykładziny, wykonywane z różnorodnych tworzyw sztucznych, mogą np. perfekcyjnie imitować deski czy parkiet. Ponadto znakomicie wyciszają pomieszczenie. Często wykorzystuje się je w aranżacjach pokojów dziecięcych – podłoga staje się dzięki nim bezpieczniejsza (mniejsze ryzyko bolesnych wypadków w trakcie zabawy).
Wazony retro i sztuka układania kompozycji. Zdjęcia
Autor: mat. pras. Yestersen
Sprawdzone reguły lub kreatywna improwizacja - możliwości układania kwiatów jest właściwie nieskończenie wiele!
W latach 50., 60. i 70. dwudziestego wieku nastąpiła ogromna aktywność wśród twórców wzornictwa przemysłowego. Było to następstwem rewolucyjnych zmian w tej dziedzinie, jakie miały miejsce w Europie i na świecie w latach 20. i 30. Duży wpływ na to zjawisko miały również zmiany kulturowe i ogromny wzrost potrzeb rynku, szczególnie w krajach powojennej Europy.
Powstawały setki produktów przeznaczonych dla przeciętnego odbiorcy, które wyróżniały się dobrą jakością i niejednokrotnie wybitnym projektem. Najciekawsze moim zdaniem projekty z tego okresu powstawały we Włoszech, w Danii, Brazylii i USA. Jeśli chodzi o kraje ówczesnego bloku wschodniego, w tej dziedzinie wyróżniały się Czechosłowacja i Polska.
W Polsce dużo zawdzięczamy np. działalności Instytutu Wzornictwa Przemysłowego, reaktywacji Spółdzielni Ład (pod nową nazwą: Spółdzielnia Pracy Architektury Wnętrz) czy wznowieniu produkcji w Zadzielu, Ćmielowie, Chodzieży i wielu innych mniejszych zakładach. Na rynek trafiły meble, ceramika, szkło oraz tkaniny wyróżniające się niejednokrotnie doskonałym wzornictwem. Polscy artyści, projektanci czy architekci z powodzeniem wpisywali się w światowe trendy.
Niestety, bardzo dużo projektów z tamtego okresu nigdy nie trafiło do produkcji. Obecne działania takich firm jak Vzór czy Politura polegają na wskrzeszaniu tychże projektów, dzięki czemu możemy dzisiaj kupić meble autorstwa Romana Modzelewskiego, Edmunda Homy, Janusza Różańskiego czy Romualda Ferensa.
Innym problemem tamtego okresu była mała wydajność zakładów produkcyjnych, co w konsekwencji odbijało się również na jakości. Najlepszym określeniem dla mebli, lamp, szkła czy tekstyliów powstałych w okresie tzw. PRL będzie: klasyki wzornictwa współczesnego.
Podczas realizacji projektów wnętrz największą satysfakcję czerpię z wykorzystania rzadkich, niejednokrotnie pojedynczych egzemplarzy mebli, lamp czy dywanów. Szczególnie wartościowe dla mnie są:
- Komplet foteli autorstwa Jana Bocana (Czechosłowacja). Fotele zostały zaprojektowane na potrzeby wyposażenia ambasad Czechosłowacji w Sztokholmie i Londynie.
- Sofa Rajmunda Hałasa, bardzo trudna do zdobycia.
- Dywany Antonina Kybala (Czechosłowacja), miałem okazję użyć w projektach kilku bardzo rzadkich wzorów.
- Fotel autorstwa Finna Juhla ( Dania), model 108, który w nienagannym stanie, bez renowacji, przetrwał 35 lat.
- Do jednego z najnowszych projektów udało mi się pozyskać niezwykle rzadki komplet krzeseł, projekt Szwajcara Willy'ego Guhla. Przeglądając aukcje i zasoby antykwariuszy na całym świecie, udało mi się odnaleźć tylko jeden jeszcze komplet takich krzeseł.
Jest to tylko niewielki ułamek doskonałego i bardzo rzadkiego wzornictwa, który wykorzystałem w swoich projektach.
Moda na PRL, czyli odkrywamy polski design
Trzeba jasno powiedzieć, że projekty polskich designerów w latach 50. i 60. były fantazyjne, nowoczesne oraz w pełni podążające za trendami wnętrzarskimi. Niestety wiele z nich nawet nie trafiło do produkcji. Za dużego szczęściarza można uznać fotel „366” (1962 r.) zaprojektowany przez Józefa Chierowskiego. To bodaj najpopularniejszy mebel w PRL, który produkowany był jeszcze w latach 80. Wygodny, nieco minimalistyczny skutecznie przetrwał próbę czasu. Współcześnie wiekowe modele „366” poddawane są renowacji oraz inspirują młodych projektantów. Udało się też reaktywować jego produkcję i „doprojektować” dodatkowe meble do niego pasujące (stolik, sofa, fotel bujany, lampa). Obecnie jedynym producentem foteli według oryginalnego projektu jest 366 Concept. Piotr Kuchciński zaś zaprojektował dla marki Noti fotel „Clapp” inspirowany fotelem Chierowskiego.
Mniejszym szczęściarzem jest niestety jeden z najlepszych projektów doby PRL, czyli fotel „RM58” (1958 r.) Romana Modzielewskiego. Zamknięte siedzisko w całości wykonane z laminatu poliestrowo-szklanego czaruje nowoczesną, organiczną formą, a przede wszystkim nowatorskim wykorzystaniem materiału. Projektem Modzelewskiego, który nigdy nie wszedł do masowej produkcji, zachwycał się zresztą sam Le Corbusier. Współcześnie produkcję fotela uruchomiła firma Vzór, specjalizująca się w odkrywaniu i promocji polskiego designu retro.
Do masowej produkcji w dobie PRL nie trafił również inny świetny projekt – krzesło „Muszelka” (1956 r.) Teresy Kruszewskiej. To kolejny przykład polskiego designu inspirowanego formami organicznymi. Siedzisko „z dziurką”, wykonane ze sklejki, w pełni odpowiadało ówczesnym trendom. Dobra wiadomość jest jednak taka, że krzesła są produkowane współcześnie. Teresa Kruszewska zasłynęła także z projektów znakomitych mebli dla dzieci.
Inny przykład reaktywacji kultowych mebli to krzesło „SIG-1”, czyli „A-5870” zaprojektowany w latach 50. przez Mariana Sigmunda. Krzesło powstawało w Fabryce Mebli Giętych w Jasienicy (dziś: Paged Meble), której historia sięga 1881 roku, a inspiracje pochodzą wprost od czeskiej fabryki Michaela Thoneta. Ręcznie gięto drewno zostało popisowo wykorzystane w projekcie „A-5870”. Fabryka w Jasienicy produkowała meble przede wszystkim na eksport. Wiele znakomitych projektów Sigmunda nie trafiło niestety do produkcji.
Wśród innych znakomitych projektantów z okresu PRL warto też wymienić m.in. Rajmunda Teofila Hałasa, Henryka Sztabę czy Czesława Kowalskiego.
Nasi klienci cenią krzesła rodem z PRL, które mają jedną wspólną cechę: są nieduże, lekkie i ustawne. Ponadto niezmiennie popularne są meble do małych mieszkań. Wśród największych hitów warto wymienić takie modele, jak:
1. Krzesło „Muszelka” (zwane też „krzesłem z dziurką”) z Bydgoskich Zakładów Meblowych. To model z lat 70.
2. Krzesło „Skoczek” produkowane w wielu miejscach w Polsce w latach 60. Idealnie prezentuje się we współczesnych salonach przy stoliku kawowym.
3. Krzesło nr 200-190 projektu Rajmunda Hałasa, obecnie obiekt bodaj największego „kultu”.
4. Krzesło tzw. „Patyczak” (symbol A-6150), produkowane w Radomsku w latach 70. Ramę krzesła (poza nóżkami) wykonuje się z giętej sklejki.
Ceramika, porcelana, fajans, szkło – kultowe polskie dzieła
Lata 50. i 60. to również mnóstwo znakomitych projektów, jeśli chodzi o ceramikę, porcelanę czy fajans. Można nawet śmiało powiedzieć, że miały one o wiele więcej szczęścia niż projekty mebli. Do polskich domów trafiały perełki produkowane w rodzimych zakładach: Ćmielowie, Wałbrzychu, Włocławku, Pruszkowie, Chodzieży czy Mirostowicach. Warto pamiętać, że historia fabryki w Ćmielowie sięga 1790 roku. Przed II wojną światową jej renoma przewyższała niekiedy Rosenthala. Lata powojenne to zresztą mnóstwo wspaniałych ćmielowskich projektów, m.in.:
Serwisy do kawy „Dorota” i „Ina”: nowoczesne w formie, inspirowane kształtami organicznymi. Do tego czarujące wyrazistymi kolorami. Nazwy serwisów to imiona córek wybitnego artysty Lubomira Tomaszewskiego.
Serwis do kawy „Goplana”: projekt Wincentego Potackiego (1960 r.), barwny zestaw smukłych naczyń ręcznie malowanych farbą ceramiczną z „wydrapywanymi” na niej motywami dekoracyjnymi. Wincenty Potacki to również autor innej znanej ćmielowskiej zastawy, czyli „Krokusa”.
Figurki porcelanowe: kolejne dzieła Lubomira Tomaszewskiego i innych artystów (m.in. Henryka Jędrasiaka), które osiągają zawrotne ceny wśród kolekcjonerów. Małe wizerunki ludzi i zwierząt przyjmowały nowoczesne, lekko abstrakcyjne formy. Do tego dochodzi fantazyjna gra kolorów i wzorów. Dobra wiadomość jest taka, że figurki są ponownie produkowane dzięki staraniom Adama Spały, nowego właściciela fabryki w Ćmielowie.
Porcelanowe rzeźby kameralne, potocznie zwane „pikasami”, czy też porcelanowe serwisy zaprojektowane w latach 50. i 60. XX wieku są wciąż bardzo pożądanymi przedmiotami. Tak duża popularność jest wynikiem jakości i sposobu zaprojektowania. To bardzo przemyślana nowoczesna forma, syntetyczne kształty i operowanie intensywną barwą sprawiły, że porcelanowe figurki wprowadziły do polskich mieszkań powiew nowoczesności i dobrego wzornictwa.
Projekty stworzone przez rzeźbiarzy takich jak Lubomir Tomaszewski, Mieczysław Naruszewicz, Henryk Jędrasiak czy Hanna Orthwein przestały być zwykłym elementem wystroju wnętrza, a stały się dziełami sztuki. Zaczęły pojawiać się w muzeach, galeriach oraz domach aukcyjnych na całym świecie. Porcelanową rzeźbę kameralną zaczęto traktować już jak przedmioty kolekcjonerskie, które z biegiem lat nabierały wartości. Na potwierdzenie tego można przytoczyć kilka wyników: figurka „Kobieta egzotyczna” osiągnęła wartość 10 tys. zł, a „Wielbłąda” sprzedano za 6 tys. zł.
Figurki współcześnie przez Fabrykę Porcelany AS Ćmielów powstają z oryginalnych starych form matek i modeli. Najbardziej nas cieszy, że dużą grupą miłośników porcelany stanowią osoby w wieku 30+.
Porcelana z Ćmielowa i Chodzieży trafiała do polskich domów, a dziś stanowi przedmiot pożądania kolekcjonerów. Na Facebooku działa zresztą wiele grup zrzeszających fanów zarówno rzemiosła artystycznego, jak i szeroko pojętego designu z PRL.
Mówiąc o zastawach z polskich fabryk, nie można też pominąć znakomitej Fabryki Fajansu Włocławek. Naczynia z klasycznymi motywami zdobniczymi służyły np. jako dekoracje ścienne (talerze), co zresztą jest pomysłem, który wraca do łask. Ponadto inspiruje projektantów innych dekoracji ściennych. Można na przykład wybrać tapetę z nadrukowanymi rysunkami z kolekcją talerzy.
Nie można zapomnieć też o szkle dekoracyjnym i projektach m.in. Zbigniewa Horbowego, Jerzego Słuczana-Orkusza czy Jana Sylwestra Drosta. Ten ostatni, czyli wybitny technolog szkła, odpowiada za upowszechnienie szkła prasowanego. Ma na swoim koncie pomysłowy zestaw do sushi (w kształcie ryb). Taki komplet znajduje się zresztą w zbiorach cenionego Corning Museum w Nowym Jorku.
I na deser designerskie perełki, czyli kubki barowe wykonywane z porcelitu. W dobie PRL królowały w tętniących życiem barach mlecznych i na stołówkach – podawano w nich kompot, kisiel, mleko czy kawę zbożową. Wyróżniały się charakterystycznym kształtem (szersze w górnej części), dlatego wygodnie można je było układać pionowo. Zadebiutowały w latach 60. z nadrukowanymi logotypami: „Społem”, „GS”, „Służba zdrowia” (szpitale) i „PKP” (dworce). Ostatecznie otrzymały niebieską obwódkę (podczas gdy zielona była zarezerwowana dla służby zdrowia). Wytwarzane od 1969 r. przez Zakłady Porcelany Stołowej Lubiana, stały się jednym z najciekawszych symboli PRL-u. Co więcej, produkowane są też dziś i cieszą się chociażby uznaniem turystów – są znakomitymi pamiątkami z wakacji w Polsce.
Moda na PRL jako odpowiedź na minimalizm?
Odkrywanie projektów z lat 50. i 60., masowa produkcja tych nigdy niezrealizowanych, ogromna aktywność kolekcjonerów i odświeżone rozwiązania znane sprzed dziesięcioleci – można śmiało powiedzieć, że moda na PRL i styl retro na dobre wkroczyła do Polski. Ważną jej oznaką był np. sukces wystawy „Chcemy być nowocześni. Polski design 1955-1968” w Muzeum Narodowym w Warszawie (2011 r.). W Warszawie działa też interesujące Muzeum Czar PRL m.in. z ekspozycjami wnętrz z epoki.
Kolorowy, fantazyjny i nowoczesny design sprzed dziesięcioleci to także świetna alternatywa dla stonowanego minimalizmu. A kto wie, czy nie chodzi również o odkrywanie rodzimej tradycji materialnej i poczucie ciągłości. PRL nie była przecież białą plamą w historii polskiego designu.
Moda na PRL, czyli polski design sprzed lat wraca do łask. Zdjęcia
Autor: Muzeum Czar PRL
Bolek i Lolek ze współczesną wersją kubka barowego