MM 3/2018 - 50 metrów kwadratowych szczęścia: Magdalena i Tomasz Wojtuccy
Tyle liczy wymarzone mieszkanie Magdaleny i Tomasza, w którym królują beton oraz cegła. Kiedy je wykańczali, bliscy komentowali: po co w ogóle tu remont? Zmienili zdanie, gdy zobaczyli efekt
Autor: Marcin Czechowicz
Magda i Tomek zdecydowali się na kupno mieszkania we Wrześni bo zawsze marzyli o domu, który od podstaw zbudują we dwoje (kiedyś pewnie dołączą do nich dzieci). Magda pracuje tu zawodowo jako farmaceutka. Po pracy oddaje się swojej największej pasji – prowadzeniu bloga Mysweetdreaminghome.com. W wolnych chwilach pracuje też jako dekoratorka. Upiększa wnętrza oraz te najważniejsze chwile w życiu: śluby, wesela, urodziny, kinderbale. Tomek pracuje w Danii. Magda ma nadzieję, że po ślubie to się zmieni. – Próbuję znajdować w jego wyjeździe jakieś plusy – mówi. – Tomek za każdym razem przywozi mi ze Skandynawii garść wnętrzarskich nowinek.
Było to około sześć lat temu. Pomyśleli, że są już na tym etapie związku, kiedy ludzie decydują się na wspólne miejsce na ziemi. Zgodnie oznajmili rodzinie: „Własny dom będzie przypieczętowaniem naszej bliskości i kiedyś bezpieczną przystanią dla naszych dzieci”. Dla Magdy i Tomka było to pierwsze mieszkanie po opuszczeniu rodzinnych gniazd (mieli nieco ponad 20 lat), nie chcieli więc porywać się z motyką na słońce. Szukali niewielkiej przestrzeni, około 50 metrów kwadratowych, którą będą mogli urządzić własnymi siłami i po swojemu.
Szukając własnego M…
Zaczęliśmy oglądać mieszkania z rynku wtórnego, jednak zakres prac, jaki trzeba było wykonać, i świadomość tego, że możemy nie osiągnąć założonego efektu, trochę podcięły nam skrzydła – mówią. Odrzucając kolejne oferty mieszkań, natrafili na inwestycję deweloperską w trakcie budowy. Możliwość tworzenia wymarzonego mieszkania od podstaw sprawiła, że poczuli wiatr w żaglach.
Zaciszne poddasze
Ujęły ich spokojna okolica i dobry dojazd do centrum miasta. Do wyboru mieli dwie opcje: mieszkanie na parterze z niewielkim ogródkiem lub na piątym piętrze, ze skosami i pięknym widokiem z okna. Wygrał drugi wariant. – Niektórzy odradzali nam tę decyzję. Mówili, że skosy będą wielkim ograniczeniem przy urządzaniu. My uczyniliśmy z nich atut. Uważamy, że są wspaniałą dekoracją naszego mieszkania – wyjaśnia Magda. Zdecydowali się na wyburzenie ścian w części dziennej, by całkowicie otworzyć kuchnię na salon. Dzięki temu mogli pozwolić sobie na wymarzoną wyspę, a wnętrze optycznie się powiększyło. – Dziś z Tomkiem śmiejemy się, że to nasze 50 metrów szczęścia – mówi Magda.