Agata wyremontowała dom po dziadkach. W środku feeria kolorów
Agata i Mariusz myśleli, że dadzą radę sami wyremontować dom, który Agata odziedziczyła po dziadkach. Stanęli pod ścianą i to dosłownie, ponieważ problemem stały się dla nich ściany nośne. Wówczas zdecydowali, że czas na profesjonalistów. Ci pomogli urządzić im komfortowe, wygodne, a przede wszystkim niezwykle kolorowe wnętrza!
Autor: foto: Projekt: Sara Botta, zdjęcia: Michał Skorupski, stylizacja: Agnieszka Wrodarczyk/Happy Place
Spis treści
- Agata i Mariusz wyremontowali dom po dziadkach
- "Marzył nam się komfortowy, rodzinny salon"
- Feeria barw
- Przeczytaj również:
Drugą część rodzinnego domu zajmują rodzice Agaty, a tu, gdzie dziś gościmy, wcześniej mieszkali jej dziadkowie. Gdy ich zabrakło, zapadła decyzja, że w murach pełnych wspomnień zamieszka dorosła już wnuczka wraz z mężem Mariuszem i synem Frankiem. Nie bez znaczenia dla całego przedsięwzięcia były też plany powiększenia rodziny. Konieczny remont nie przedstawiał się jednak prosto.
Agata i Mariusz wyremontowali dom po dziadkach
– Wszystko trzeba było zrobić od podstaw. Wymienić instalacje, skuć tynki, wstawić nowe okna i drzwi. Co krok czekała też jakaś niespodzianka, niekoniecznie pozytywna. Jak ta, gdy po zdjęciu podłóg okazało się, że pod spodem zamiast wylewki betonowej jest szlaka, czyli warstwa żużlu – wspomina Agata.
Ale chyba największe rozczarowanie jej i męża dotyczyło przeszkód w poprawie funkcjonalności. Wprawdzie sypialnię gospodarzy powiększono kosztem mieszkania rodziców, ale już za sprawą układu ścian nośnych salon musiał pozostać w dotychczasowym obrysie, kuchnia nie mogła zmienić położenia, ciasna łazienka wydawała się wykluczać wygodną aranżację…
Jeżeli też masz w plany remontowe, przeczytaj ile trzeba zapłacić za remont mieszkania w 2023 roku
"Marzył nam się komfortowy, rodzinny salon"
Dlatego właściciele zwrócili się o pomoc w zaprojektowaniu wnętrz do Sary Botty. Dzięki niej sprawy domu we Wrześni weszły na nowe tory. Na czym najbardziej zależało inwestorom?
– Marzył nam się komfortowy, rodzinny salon. Oddzielna kuchnia z choćby małym stolikiem. I jeszcze łazienka z wanną wolnostojącą – wylicza Agata.
Wraz z mężem podkreślała też, że chce, by już od progu mieszkanie zwracało uwagę niebanalnymi rozwiązaniami, zdradzającymi, że nad całością pracował profesjonalny architekt wnętrz.
Feeria barw
Cel bez wątpienia został osiągnięty. Już w holu witają gości zjawiskowe błękitne drzwi o niestandardowej wysokości.
– Jeśli na czymś oszczędzać, to na pewno nie na stolarce. Jest jeszcze ważniejsza niż podłoga – uważa projektantka, która m.in. w ten sposób nadaje swoim projektom indywidualny rys.
Ale w prezentowanym mieszkaniu mocne akcenty barw pochodzą w znacznej mierze od samej właścicielki. Kolorystyczna brawura dała efekt na medal.
W tej łazience dość trudno było zmieścić wannę, na której tak bardzo zależało Agacie. Rozwiązaniem okazał się model przyścienny, wizualnie bliski wymarzonemu wolnostojącemu, ale znacznie łatwiejszy do zaaranżowania. Największą ozdobą pomieszczenia stała się ściana w tle, widoczna od wejścia i zwielokrotniona w lustrze.
Choć jest dość ciemna, w odbiorze bezpośrednim wydaje się raczej lekka. Wielka w tym zasługa abstrakcyjnego, a nie figuratywnego wzoru, migotliwego bogactwa zastosowanych odcieni barwy niebieskiej oraz gry połysku i matu. Wszystko to sprawia, że duża płaszczyzna intensywnego koloru ma w sobie głębię, szczególnie ważną przy skromnym metrażu.
Autor: foto: Projekt: Sara Botta, zdjęcia: Michał Skorupski, stylizacja: Agnieszka Wrodarczyk/Happy Place
Przeczytaj również:
Bielej się nie da! 70-metrowe mieszkanie bez kropli soczystego koloru
Autor: Projekt: Róża Kaczmarek, projekt mebli: Anita Daniłowska, zdjęcia: Zagórny Studio