MM 6/2016 - Apartament w koszarach: Aleksandra Foltyńska z Oleśnicy
Aleksandra Foltyńska ma to szczęście, że zawód jest także jej pasją. Z upodobaniem więc, i wkładając w to całe serce, urządziła dla swojej rodziny mieszkanie, w którym zgrabnie połączyła wątki klasyczne ze stylem glamour i odrobiną scandi.
Autor: Radosław Wojnar
Aleksandra i jej bliscy: mąż Maciej, synowie Franek i Julek (bliźniacy) oraz kot Tofik i suczka Tośka cztery lata temu zamieszkali na osiedlu, które przed II wojną było niemieckimi koszarami. Deweloper zaadaptował budynki na mieszkania – i to jakie! Zachował wszystkie cudowne cechy dawnej architektury – niespotykane we współczesnych blokach. Pomieszczenia są wysokie na 3,2 m, mury – solidne, okna – duże, a klatki schodowe – przestronne. Układ wnętrz w mieszkaniu to już dzieło pani domu. Zaplanowała wszystko tak, żeby każdy domownik miał swój „kawałek podłogi”. Tylko zwierzęta są panami całości.
Po swojemu
Gospodyni zwierza się, że poprzednie mieszkanie urządzała w ścisłej konsultacji z mężem. Przyznaje, że efekt nie do końca ją zadowolił. Tym razem uznała, że to ona jest specjalistką od wnętrz (wszak to jej zawód) i słuchała tylko samej siebie. Za to remont oleśnickiego mieszkania powierzyła w całości mężowi, który już był na miejscu. Mówi, że zrobiła projekt i ani razu nie pojechała zobaczyć postępu prac. Wszystko udało się doskonale bez niej. Urządzali się powoli i z namysłem, choć z racji swoich kontaktów zawodowych Aleksandra dobrze wiedziała, gdzie czego szukać.
Zawsze klasyka
Jej ulubione miejsce na zakupy to Antik-centrum koło Łodzi (dokładnie Świnice Warckie, Antik-centrum.pl). Kupuje tam meble dla swoich klientów, ale także dla siebie. Stół, bufet, konsola i nocne szafki pochodzą właśnie stamtąd. Aleksandra najbardziej lubi spokojną klasykę. Ponadczasowe formy, które może komponować z rzeczami orientalnymi, etno czy dizajnerskimi, podobają się także jej klientom. Po przeniesieniu się do Oleśnicy obawiała się, czy będzie miała tu pracę. Pierwszy rok był słaby, ale potem jej firma zaczęła się rozkręcać. – Mam teraz więcej zamówień niż czasu – mówi.
Podróże do Francji
W jej mieszkaniu jest mnóstwo meblii bibelotów przywiezionych z Francji. To jej ulubiony kierunek podróży, jeździ tam do swojej siostry Anny, która – niegdyś w Paryżu – teraz w Lille zajmuje się projektowaniem biżuterii (Anaozi.com). Obie z siostrą swoje talenty zawdzięczają dziadkowi, który pięknie malował, i mamie, wielkiej estetce. Dla Aleksandry każde spotkanie jest jak podróż do krainy czarów, razem z siostrą odwiedzają tajne miejsca (czytaj: antykwariaty), pchle targi, graciarnie, sklepy vintage. Swoimi zakupami chętnie wspiera francuską organizację charytatywną Emmaus, która dzięki sprzedaży mebli i rzeczy używanych pomaga ludziom bezdomnym.