Dom na Mazurach: wiejska chata z oknami na sad
Marek i Agnieszka przeprowadzili się z Warszawy na ukochane Mazury. Wyremontowali wiejski dom. Dom na wsi urządzili przytulnie i staroświecko, w stylu rustykalnym. Cały czas wzbogacają swoją wiejską chatę nowymi skarbami z targów staroci.
Autor: Sebastian Oleksik
Agnieszka przed przeprowadzką na Mazury pracowała w firmie handlowej. Miała mało wolnego czasu, a za to dużo stresów. Teraz, wraz z mężem Markiem, prowadzi gospodarstwo agroturystyczne Osada Dzika Kaczka niedaleko Mikołajek. Odkryła w sobie pasję kulinarną: zbiera regionalne przepisy, komponuje własne i jest gorącą zwolenniczką ekologicznej żywności oraz idei slow food.
Spokój w wiejskim siedlisku
Stary, pochodzący z 1936 roku mazurski dom otacza bujny ogród, za którym rozpościerają się łąki i lasy. Tuż obok są trzy stawy zamieszkane przez stada dzikich kaczek, a w bliskim sąsiedztwie dwa piękne jeziora. Jest zielono, spokojnie i sielsko. Miejska gorączka nie ma tu prawa wstępu. Raj na ziemi? Tak właśnie sądzą gospodarze.
Remont wiejskiej chaty
Remont zaczęliśmy od wymiany dachu. Potem trzeba było zerwać podłogi, położyć nowe instalacje. Co chwila odkrywaliśmy, że coraz więcej rzeczy wymaga remontu, ale się nie poddawaliśmy. Na duchu podtrzymywała nas świadomość, że urzeczywistniamy swoją wizję. Chcieliśmy odtworzyć stare, mazurskie siedlisko. Przed remontem dużo czytaliśmy na temat architektury tego regionu. Mamy skrzynkowe (czyli składające się z dwóch par skrzydeł z przerwą pośrodku) okna zrobione przez miejscowego stolarza. Podłogi są z sosnowych desek. Ściany zostały wybite trzcinowymi matami i obłożone ręcznie gliną, jak to kiedyś bywało, następnie pomalowane.
Proste sypialnie
W gościnnej dominuje piękne, XIX-wieczne łóżko z ozdobnymi szczytami. To prezent od przyjaciół na nowe gospodarstwo. W sypialni gospodarzy są surowe ściany, prytulności dodają tkaniny w kwiatowe wzory. Drewniane podłogi zabezpieczone są olejem. Gospodarze konserwują je raz do roku.
W wiejskiej kuchni
Agnieszka i Marek wykorzystali belki ze starej, rozebranej stodoły do stworzenia oryginalnych szafek kuchennych i obramowania okapu. Węglowa kuchnia nadaje potrawom specyficzny smak, nie do odtworzenia na nowoczesnej kuchence. Z tego powodu, a także by podtrzymać tradycję, nowi gospodarze siedliska chcieli taką mieć. Roboty podjął się jeden z ostatnich już miejscowych zdunów. Półki kuchenne zastawione są słoiczkami i buteleczkami z przyprawami. Stoją pod ręką, bo są często używane. Zarówno Agnieszka, jak i Marek gotują z prawdziwym zamiłowaniem (specjalnością domu jest kozina w rozmarynie). Robią też przetwory z warzyw i owoców, oczywiście wyhodowanych w ekologiczny sposób we własnym ogrodzie.