Urządzili swój dom wbrew panującym modom. "Przez lata odwiedzaliśmy targi staroci"
Zaczęliśmy urządzać dom dopiero, gdy dzieci podrosły – mówi Dorota. – Chcieliśmy, aby wnętrze nie było odzwierciedleniem mody, która szybko się zmienia, lecz miało swój charakter.
Dorota z mężem kupili działkę jeszcze przed ślubem. Decyzję przypieczętowała wyjątkowa lokalizacja: parcela znajdowała się przy ślepej ulicy z określoną już zabudową i z terenami wpisanymi w program Natura 2000 „w zapleczu”. – To gwarantowało, że nie wyrośnie nam za płotem fabryka – wyjaśnia właścicielka. – Zachęciła nas także świetna komunikacja z miastem, dzięki której nie musimy używać auta, jeśli nie chcemy, a dzieci mogą same dotrzeć do szkoły czy na spotkanie z kolegami.
Budowa ruszyła, gdy w drodze było drugie dziecko. Postanowili kupić projekt gotowy, ale wybierali go długo, aż znaleźli idealny, czyli spełniający potrzeby czteroosobowej rodziny, ale niezbyt duży. – Wiadomo, dzieci szybko rosną i wyfruwają z domu, a rodzice się starzeją – mówi Dorota. – Nie chcieliśmy zostać w niewygodnym i trudnym do utrzymania gmaszysku. Budowa trwała krótko. Wprowadziliśmy się, gdy syn miał trzy latka, a córka rok (dziś są prawie dorośli).
Jak urządziliśmy wnętrza? Szybko! – dodaje ze śmiechem. – Przy dwojgu małych dzieci, pracy zawodowej, bieganiu między żłobkiem, przedszkolem i zakupami nie było czasu na długie zastanawianie się. Na ściany poszła więc biała farba, a wnętrza wypełniły meble, które już mieliśmy. Nie byłam zachwycona efektem, ale powiedziałam sobie: „Trudno, na wszystko przyjdzie czas”. Dopiero, gdy dzieci przestały jeździć po pokojach rowerkami i testować wytrzymałość mebli, postanowiliśmy z mężem, że pora naprawdę urządzić dom!
Wnętrza miały być funkcjonalne, wygodne, a przy tym przytulne i – jedyne w swoim rodzaju. Uzyskany efekt to wypadkowa inspiracji z pism i blogów wnętrzarskich, zamiłowania do staroci i dobrych, „ikonicznych” projektów oraz upodobań gospodarzy. Duże znaczenie miało również to, że pani domu odkryła w sobie żyłkę dekoratorską. – Jestem estetką – mówi. – Kreowanie przestrzeni daje mi wiele satysfakcji i radości.
Gotowanie to jedna z pasji Doroty. – Uwielbiamy przyjmować gości i godzinami gadać przy stole. Projektując kuchnię, chciałam, by od strony pokoju nie było widać jej, lecz miłą dla oka przestrzeń. Rustykalne szafki ciekawie współgrają z zestawem jadalnianym – stołem i krzesłami marki TON, zaprojektowanymi w duchu modernizmu. Lampy znad stołu i kuchenna pochodzą z targu staroci.
Przez lata z zapałem odwiedzaliśmy targi staroci. Od początku wiedzieliśmy, że wystrój to będzie połączenie elementów nowych i starych. Zachowanie odpowiednich proporcji dało złoty środek – dom funkcjonalny, ale z duszą
Trudności z urządzeniem salonu zniknęły, gdy gospodarze odkryli, że sofa (Etap, Mateo) nie musi stać pod ścianą! Nagle strefa relaksu zapewniła komfort, a pod oknem tarasowym znalazł się też kącik do czytania, robótek ręcznych i podziwiania przyrody! Telewizor ukryto na ścianie wśród zdjęć rodzinnych, grafik i plakatów Ryszarda Kai. Odbiornik Szmaragd z lat 60. XX wieku – sprawny! – kupiono na starociach dla ozdoby.
Projekt kuchni to w całości dzieło gospodyni. Idealnie rozplanowała ergonomiczne ustawienie AGD, zlewu itp. – Po 15-letnim użytkowaniu nic bym nie zmieniła! – mówi. – Kuchnia miała być sercem domu. Jako pierwsza powstała zabudowa inspirowana piecami chlebowymi. Kryje wyciąg i jest m.in. miejscem przechowywania wina.
Kuchnia to mój żywioł. Swoimi potrawami i deserami często dzielę się na Instagramie lub blogu Dorota na przedmieściach. Przed świętami ukaże się mój e-book z przepisami
Kuchnia i jadalnia to ważne miejsca w domu Doroty. Każdy z domowników ma swoje miejsce przy stole i krzesło w swoim kolorze. Pod ścianą stoi bufet z obrusami, a nad nim wisi obraz odziedziczony po przodkach. Jego rama i globus to łupy z targu staroci.
Sypialnia jest wyposażona nowocześnie, w duchu skandynawskim. Zadbano o spójną kolorystykę wnętrza, w której odcienie błękitu grają główną rolę. Narzuta (JYSK), poduszka na fotel i doniczki (TK Maxx) zostały uzupełnione błękitnawymi ilustracjami. – W wielu miejscach w naszym domu znajdują się obrazki – wyjaśnia Dorota. – Są to zdjęcia, grafiki, czasem po prostu ładne kompozycje, lecz także plakaty uznanych artystów. Ramki głównie pochodzą z JYSK i IKEA.
Biurko znalazło się w sypialni na początku pandemii, gdy okazało się, że pani domu będzie pracować zdalnie. Oświetla je lampa z czarnego metalu (także produkt IKEA), nawiązująca formą do dawniejszych projektów. Od razu było wiadomo, że to nie będzie rozwiązanie tymczasowe. Miejsce pracy zdobią niemłoda maszyna do pisania (prezent od koleżanki), rośliny oraz m.in. korkowe podkładki ze spinaczami (Empik.com).
Wybierając podłogę, postaw na jakość. Tu nie warto oszczędzać. Będzie łatwa w utrzymaniu i trwała. Tam, gdzie najbardziej się brudzi, najlepsze będą płytki. U nas w kuchni i wiatrołapie są takie same, ale zastosowaliśmy inny ich układ i wielkość, by nie było zbyt monotonnie.
Jeśli masz ładny widok, ogranicz okienne aranżacje – wnętrza wydadzą się większe, a widok będzie piękną dekoracją. My założyliśmy w całym domu rolety zewnętrzne, a wewnątrz plisy. Dzięki temu mamy „dom otwarty na ogród”.
Niektóre elementy wyposażenia warto zrobić na zamówienie. Idealnie odpowiadają na potrzeby domowników i mają niepowtarzalny charakter. Przykładem może być nasza zabudowa kuchenna.
Łazienka została zaprojektowana wiele lat temu. Gospodarze chcieli uzyskać ponadczasowy wygląd, który nawiązywałby do natury. Dlatego wybrali kolory ziemi oraz drewniane dodatki. Rośliny i starocie, np. dzban z misą z pchlego targu, to obowiązkowy punkt dekoracyjnego programu.
Od wielu lat biegam amatorsko. Mam za sobą 10 maratonów, a nawet dwa ultramaratony (bieg powyżej 42,195 km). Po treningu uwielbiam się relaksować, czytając najlepiej… w wannie!
Dla Doroty ogród to przedłużenie domu. Zaplanowała miejsce na hamak, na którym tak miło się zaszyć z książką czy tabletem, a na tarasie kącik jadalniany. Coraz większe drzewa zapewniają upragniony cień latem, a jesienią zdobią ogród feerią barw.
Z roku na rok przybywa różnych dodatków i dekoracji zarówno w ogrodzie, jak i we wnętrzach. Na szczęście mąż Doroty podziela jej pasję i wspólnie wyszukują skarby m.in. na pchlich targach.
Ogród jest spory i gęsto obsadzony. Zieleń nie tylko oczyszcza powietrze, daje tlen i schronienie zwierzętom, lecz także stanowi naturalny parawan odgradzający nas od sąsiadów i hałasu
Podwieczorki na łonie natury, poranna kawa na tarasie, sobotnie grille dla rodziny i przyjaciół… – Lubimy celebrować wspólne chwile – mówi pani domu.