Ład artystyczny
Dom z historią, ceglaną rybakówkę, kupiliśmy, bo urzekły nas jezioro i… kępa maków w ogrodzie – śmieje się Magdalena. Wraz z Łukaszem odnaleźli tu miejsce idealne. W nowoczesnym wnętrzu wyeksponowali ślady przeszłości, a jego biało-czarno-drewnianą kompozycję spięli minimalizmem
Zmęczeni miastem, szukając cichej przystani, gdzie będą się rozwijać zawodowo, Magdalena i Łukasz trafili po kilku latach poszukiwań do małej miejscowości nad jeziorem. Znaleźli tu dom ze starej cegły i budynek gospodarczy (teraz pracownia Lulilaki.com).
Urzekła nas okolica
Lasy, pola, łąki na wyciągnięcie ręki, śpiew ptaków. – Trafiliśmy tu w maju – mówi Magdalena. – W ogrodzie rosły maki… Stanęłam przy płocie i powiedziałam: „Łukasz, czy widzisz te maki? Musimy tu zamieszkać!” – puentuje z rozbawieniem obecna właścicielka 120-metrowego domu z poddaszem. Na pierwszy rzut oka nie potrzebował dużego remontu, ale ostatecznie miała tu miejsce wielka rewolucja. Gospodarze korzystali z pomocy fachowców, ale część rzeczy zrobili sami. Teraz dom ma otwartą przestrzeń salonu z jadalnią, kuchnią i strefą kominkową. Obok, za przesuwnymi drzwiami, jest pokój telewizyjny ze ścianą wyłożoną stuletnimi deskami podłogowymi, a dalej – wielka garderoba, która ograniczyła liczbę szaf, komód itp. Właściciele od początku wiedzieli, jakie będzie wnętrze: w miarę minimalistyczne, ale przytulne. Pokoje jasne, biało-drewniane. – Z czasem wlało się tu trochę czerni dla kontrastu – tłumaczy malarka, której abstrakcyjne płótno Constans dekoruje ścianę za stołem. Celem nadrzędnym przy urządzaniu było połączenie starego z nowym. – To nie miał być dom na pokaz, ale miejsce, w którym będzie nam dobrze, ze śladami tego, co kiedyś, oraz naszą nową historią – mówi Magdalena. Na przykład usuwając tynk z komina (nie widać go na zdjęciach), odkryli ślad po innych mieszkańcach: część zbudowana jest z czerwonej cegły, część – z białej. – Chcieliśmy takich śladów jak najwięcej, bo to jest piękne, nasze, niesztampowe. Na ścianie pod schodami wiszą zdjęcia dawnych właścicieli podarowane nam przez przyjaciół w prezencie ślubnym. Jak się okazało, dom należał kiedyś do dziadków koleżanki! – opowiadają. Część mebli pochodzi z poprzedniego mieszkania, inne zostały upolowane w internecie lub na aukcjach staroci. Jest tu kilka rzeczy z sieciówek, ale też kilka z duszą, po kimś, od kogoś. Obok mebla współczesnego stoi vintage i klasyk dizajnu. Jest sporo przedmiotów zrobionych własnoręcznie, jak stołki-pieńki, instalacje z lamp i kabli czy karnisz z miedzianych rur gazowych. – Lubimy miks. Nie przepadamy za domami, które są tak zaprojektowane, że nie wiesz, kto tam mieszka. Nasz jest niedoskonały, nie dla każdego, ale dla nas idealnie niedoskonały – podsumowują małżonkowie, planując spędzić tu kolejne dziesiątki lat podszytych pasją.