Metamorfoza dwupoziomowego mieszkania z licznymi skosami – teraz zachwyca funkcjonalnością i klimatem boho – zdjęcia
Zaprojektowanie od nowa i remont tego mieszkania było łamigłówką. Dwupoziomowe, ze skosami, zostało przed laty starannie opracowane i wykończone materiałami wysokiej jakości. Wystrój ten jednak nie trafiał w gusta i potrzeby nowych właścicieli. Zadaniem Magdaleny Dobródzkiej z Pracowni O Z KRESKĄ było dać mu nowe oblicze, ale ocalając, w miarę możliwości, co się da z zastanego solidnego wyposażenia. Powstało funkcjonalne, pełne światła wnętrze z nutką boho.
Autor: M. Rozowska/Cykada Studio, styl.: M. Rozowska/Cykada Studio, M. Dobródzka/Pracownia O Z KRESKĄ, proj.: M. Dobródzka/Pracownia O Z KRESKĄ
Perspektywę części wypoczynkowej salonu zamyka czarna ściana, przy której ustawiono niski drewniany regalik pełniący funkcję mebla RTV. Wśród grafik znika telewizor, nie narzucając się, gdy nie jest potrzebny. Drewniana dekoracja Oko, to praca A. Sieroń z Na-ha-ku.pl. Wisząca biblioteczka widoczna w głębi oraz kinkiety niczym lampy kreślarskie to kolejne czarne akcenty przykuwające uwagę. Szafo modułową sofę, która co i rusz zmienia konfigurację, uzupełniają fotel uszak i rattanowy z szarymi poduszkami, by pasował do całości. Nowoczesny stolik kawowy dostał do towarzystwa stolik pomocnik w postaci prawie dwustuletniej konsoli odziedziczonej po pradziadku pani domu. Stoi na nim lampa SAwa (Kaspa). Idealnie pasuje do kolorowej mozaiki zdobiącej blat konsoli. Jej szklana podstawa nie zasłania tego pięknego detalu, a tkanina, z której wykonano abażur, podbija jego piękno. Na ścianie między salonem a korytarzem jest belka – półka na bibeloty. To motyw, który powtarza się w całym mieszkaniu – pasuje do wnętrza ze skosami, dodaje mu ciepła i stylu, a przy okazji posłużył w kilku miejscach do ukrycia kominów i innych kłopotliwych elementów architektonicznych.
Spis treści
- Nowi właściciele, nowy projekt
- Wnętrzarski recykling
- Zmiana konieczna
- Punkty kulminacyjne
- Gubienie przestrzeni
- Łazienka z projektem specjalnym
- Miejsce dla każdego domownika
Nowi właściciele, nowy projekt
Dwupoziomowe mieszkanie w niewielkim, liczącym dwadzieścia lat budynku wielorodzinnym, było kiedyś profesjonalnie zaprojektowane. Poprzednia właścicielka przekazała nawet nabywcom magazyny wnętrzarskie, w których było prezentowane. Jednak projekt niedobrze się zestarzał, a przede wszystkim był zupełnie nie w guście nowych właścicieli, więc zdecydowali się na generalny remont. Zaprojektowanie wnętrza na nowo było niełatwym zadaniem, ze względu na nietypową architekturę (na obu kondygnacjach są skosy) i, paradoksalnie, dużą przestrzeń. Metamorfozę mieszkania nowi gospodarze powierzyli architektce Magdalenie Dobródzkiej, włascicielce Pracowni O Z KRESKĄ.
Wnętrzarski recykling
Nowi właściciele i projektantka Magdalena Dobródzka docenili wysokiej jakości elementy wyposażenia, choć były one obecnie estetycznie już nie do przyjęcia. Fachowe oko architektki dostrzegło jednak ich potencjał. – Zależało mi, by je maksymalnie je wykorzystać – mówi. – Drewniane drzwi, corian na blacie w kuchni… takich rzeczy się nie wyrzuca. Zaczęłam więc kombinować, jak wpisać te materiały w nowy projekt, jakie dobrać kolory, żeby coś z nich wydobyć albo coś zniwelować – tłumaczy. Na pierwszy ogień poszły jesionowe schody – są na wprost wejścia do mieszkania i odgrywają ważną rolę w całej przestrzeni dziennej. Projektantka, aby uczynić je mocną dominantą, dodała czarne wangi (listwy boczne). Na ten sam kolor przemalowano podstopnice i chromowaną barierkę, drewniane stopnie natomiast wybielono specjalnym woskiem – potrzeba było aż pięć warstw, by uzyskały pożądany kolor, ale efekt jest spektakularny. Dopełnieniem kompozycji w holu jest rattanowa ławka, lampa „trzymana” przez model dłoni, jakich używa się do nauki rysowania, i makrama, którą Magda Dobródzka uplotła własnoręcznie. Te elementy w stylu, który projektantka nazywa miejskim boho, zmiękczają graficzną linię schodów i dodają wnętrzu przytulności.
Jednym z elementów do uratowania był kuchenny blat z corianu. W połączeniu z poprzednimi rudymi frontami zdawał się mieć żółtawy odcień – z nowymi, w dębowym fornirze, nie sprawia już takiego wrażenia. Ponieważ jednak jest bardzo duży (blaty z corianu zgrzewa się na miejscu, aby nie miały żadnych łączeń, remont kuchni wymagał niemałej gimnastyki: blat trzeba było podwiesić, wyjąć spod niego szafki, wymienić płytki podłogowe, a potem wstawić korpusy mebli i zmienić fronty. Nowa jest tylko wysoka biała zabudowa z AGD, bo poprzednia nie pasowała do nowych urządzeń. Właścicielka nie lubi górnych szafek, więc z nich zrezygnowano. Zamiast nich, pojawiła się półka na dekoracje, a nad nią dwa doświetlające blat i płytę kuchenną kinkiety. Zlewozmywak jest przy oknach, wieczorem zaś tę część kuchni oświetlają oprawy sufitowe Lumos marki Kaspa. Praktycznym rozwiązaniem zaproponowanym przez projektantkę jest bateria kuchenna Talis marki Hansgrohe. Na wyciąganej wylewce ma przycisk do uruchamiania strumienia, co bardzo ułatwia np. nalewanie wody do czajnika.
Kolejnym elementem wyposażenia poddanym metamorfozie były solidne, drewniane drzwi. Ich pierwotne rude wybarwienie i zielonkawy odcień przeszkleń były nie do przyjęcia. Dlatego projektantka wszystkie drzwi przemalowała na oliwkowoszarą zieleń, przy której zielonkawe szyby nagle wydają się być białe. Teraz oliwokowoszara barwa (zależnie od światła bywa bardziej szarawa albo zielonawa) stała się kolejnym elementem spajającym wizualnie wszystkie pomieszczenia.
Zmiana konieczna
Remont projektantka rozpoczęła od usunięcia podwieszanych sufitów, gips-kartonów, ukrytych halogenów itp. Po usunięciu niepotrzebnych ozdobników wnętrze stało się wizualnie większe, wyższe, lepiej doświetlone. Teraz całość jest bardzo jasna – ściany mają ciepły odcień przełamanej beżem bieli, pojawiło się dużo lamp, które rozświetlają różne części przestrzeni, tworząc miły nastrój, a do tego elementy z jasnego drewna, plecionki czy nawet przyniesione ze spacerów ciekawe gałęzie... Na podłogę (pierwotnie większość posadziki pokrywały płytki) wybrano deskę barlinecką o spokojnym, szarobeżowym wybarwieniu. Na jej tle ładnie odcinają się zarówno dębowe meble, jak choćby stół w jadalni, jak i czarne akcenty – np. finezyjne linie klasycznych giętych krzeseł z rattanową wiedeńską siateczką.
Punkty kulminacyjne
Pomiędzy kuchnią a jadalnią wzrok przykuwa czarna przeszklona szafka, o której projektantka mówi „nowoczesny kredens”. Takich uwspółcześnionych wersji tradycyjnych mebli jej pomysłu jest tu więcej. Zadaniem czarnej szafki z charakterystycznymi szprosami, oprócz tego, że to przedmioty użytkowe i dekoracyjne, jest skupianie uwagi i domykanie osi widokowej. – Projektując wnętrze, decyduję, które jego części mają stać się dominantami tego projektu, jego punktami kulminacyjnymi - tłumaczy M. Dobródzka. – W pewnym sensie steruję wzrokiem przebywającej tam osoby, skupiając jej uwagę na jednym elemencie, a odwracając od innego. Tu funkcję tę pełnią porozkładane po domu czarne akcenty: schody, kredens w kuchni, biblioteka w korytarzu, ściana-galeria w salonie… – wymienia projektantka.
Przykładem sprytnego wykorzystania niepożądanego elementu jest słup konstrukcyjny niemal pośrodku części dziennej. Zamiast wadą, stał się zaletą tego wnętrza, gdy posłużył do zawieszenia hamaka, na którym zależało właścicielce. Żeby słup nie sprawiał wrażenia przypadkowego, dodała drugi – w przeciwnym krańcu jadalni. W ten sposób stół został ujęty w swego rodzaju klamrę, a słup pośrodku zyskał wizualnie uzasadnienie.
W salonie punktem kulminacyjnym jest ściana-galeria. Jej czarne tło sprawia, że wśród grafik ginie telewizor. Znad niego spogląda drewniane oko – dekoracja autorstwa Agnieszki Sieroń (Na-ha-ku.pl). Drugie podobne jest w kredensie w jadalni. Kącik wypoczynkowy – czarną biblioteczkę na ścianie obok, fotele i pamiątkowy, prawie dwustuletnia konsola, która należał kiedyś do pradziadka właścicielki – przeniesiono praktycznie jeden do jednego z poprzedniego mieszkania rodziny. – Domownicy lubili to miejsce, więc przenieśliśmy je do nowego mieszkania, żeby od pierwszej chwili poczuli się tu u siebie – wyjaśnia projektantka. Półka na książki, lampki do czytania, dwa fotele – takie miejsce sprzyja rozmowie. Modułową sofę właściciele co jakiś czas przestawiają, testując różne kombinacje. – Dzięki temu ta przestrzeń żyje – cieszy się projektantka. Perełką w salonie jest lampa Sawa marki Kaspa na stoliku po pradziadku. Świetnie współgra z kolorową mozaiką zdobiącą blat mebla: szklana podstawa nie zasłania tego pięknego detalu, tkanina zaś, z której wykonano abażur, podbija jego piękno.
Na ścianie między salonem a korytarzem jest belka – półka na dekoracje. To motyw, który powtarza się w całym mieszkaniu. Pasuje do wnętrza ze skosami, dodaje mu ciepła i swojskości, a przy okazji posłużył w kilku miejscach do ukrycia kominów i innych kłopotliwych elementów architektonicznych.
Gubienie przestrzeni
Korytarz z czarną biblioteczką prowadzi do sypialni właścicieli. Pokój, choć z głębokim skosem, wydawał się zbyt przestronny, więc zabiegi projektantki skupiły się na tym, by uniknąć wrażenia, że jesteśmy w dużym pustym pomieszczeniu z łóżkiem z boku. Tak więc pod skosem stanęła komoda z rattanowymi frontami i drewniana ławeczka. Dzięki temu łóżko mogło znaleźć się bardziej na środku. Przestrzeń nad nim zajmują wiszące lampy i odstające od ściany kinkiety. Lustro ze szprosami to stare okno, które projektantka wyszukała w popularnym serwisie internetowym – ładnie nawiązuje do widocznej w głębi korytarza biblioteczki. Po stronie sypialni tę oś widokową domyka pomalowany na czarno fragment ściany, co także optycznie zmniejsza nieco przestrzeń. Z kolei ścianę za łóżkiem zdobi tapeta z koronami drzew szwedzkiej marki Photowall dobrana kolorystycznie do drzwi.
Łazienka z projektem specjalnym
Najtrudniejszym do zaaranżowania, zdaniem projektantki, wnętrzem w tym mieszkaniu była położona obok sypialni łazienka. Jest bardzo duża (poprzednia właścicielka połączyła dwa pomieszczenia), ale nikt wyłożonego od podłogi po sufit białymi płytkami wnętrza nie nazwałby jej salonem kąpielowym. Aby oswoić przestrzeń, projektantka podzieliła ją, niczym kurtyną, czarną z obu stron ścianą z szeroką białą ościeżnicą. Tym sposobem powstały dwie strefy: toaletowa z umywalką, WC i bidetem oraz kąpielowa. Mimo tego zabiegu wnętrze wciąż sprawiało wrażenie przeskalowanego, więc aby poprawić proporcje, w części kąpielowej stanęła drewniana bieliźniarka w rozmiarze XL. Takie samo zadanie spełniają dwa duże wiszące palmy z plecionymi abażurami. Pod ścianą kolankową i oknami dachowymi umiejscowiono wannę. Jej zabudowa ciągnie się przez całą długość pomieszczenia, dzięki czemu stanowi też wygodne siedzisko i miejsce na odłożenie ubrań itp. W głębi, za ścianką wyłożoną czarnymi płytkami jodełkę jest obszerna kabina prysznicowa, także utrzymana w czerni. Ściana za prysznicem wyłożona jest białymi płytkami - aby nie wyglądała zbyt monumentalnie, projektantka zakomponowała ich niestandardowy układ. Dla równowagi po przeciwnej stronie została położona czarna tapeta z meduzami. Motyw meduzy powtarza się też w drugiej części łazienki. Czarne płytki zaś spotkamy także na ścianie za umywalką. Przy niej postawiono drewnianą konsolę i powyżej zawieszono okrągłe lustro. Kompozycję dopełniają dekoracyjne elementy boho.
Długo trwały poszukiwania podłogi do łazienki – chodziło o coś ciekawego, ale nie agresywnego. W końcu właściciel wypatrzył w internecie heksagonalne płytki marki Vives. Była to wówczas nowość i nie dało się ich nigdzie obejrzeć na żywo, więc zamówili w ciemno i… okazały się strzałem w dziesiątkę! Projektantka potem kilkakrotnie wykorzystała je przy innych okazjach, tak się wszystkim podobał ich delikatny, jakby nakreślony ołówkiem rysunek.
Miejsce dla każdego domownika
Projektując pokoje domowników architektka zadbała, żeby każdy miał indywidualny rys. W pokoju muzycznym, a w razie potrzeby gościnnym, gdzie pan domu gra i komponuje, oraz w pracowni pani domu stworzono klimat idealnie odpowiadający gustom i potrzebom, a także podkreślono charakter tych pomieszczeń. Sypialnie dzieci mieszczą się w pokojach przy szczytach budynku. W obu są kominy, które obudowane czerwoną cegłą dodają ciepła wnętrzom pod skosami. Aranżując pokoje dziecięce, projektantka bierze pod uwagę, że zwykle jest tam dużo kolorowych zabawek, więc żeby uniknąć nadmiernej liczby bodźców, wystrój planuje w neutralnych barwach. I tak w pokoju dziewczynki jest tapeta w zwierzątka, lecz czarno-biała. U chłopca zaś to motyw gór utrzymanych w odcieniach szarości – kolorowe są jedynie dinozaury, które go fascynują.
Łazienka na górze jest maleńka. W położonych naprzeciwko siebie wnękach umiejscowiono prysznic i umywalkę na drewnianej konsoli. Kafelki są tylko na podłodze, w kabinie prysznicowej i przy umywalce. Wieszak-drabinka i taboret nawiązują do grafiki naklejonej na ścianie nad umywalką – narysowanych czarną kreską polnych roślin. Są tutaj i kolorowe dekoracje: wieszaczki-zwierzątka, wskakujący do umywalki nurek i obrazki.
Na wprost małej łazienki na ścianie zaaranżowano minigalerię na ścianie. Tu dzieci mogą wieszać własne prace. Z kolei hol nad schodami pełni funkcję pokoju do wspólnych zabaw. To tu gra się w piłkarzyki czy planszówki, więc o dobre doświetlenie. Podobnie, jak w innych wnętrzach, sprawdziły się lampy z Kolorowychkabli.pl z drewnianymi koralikami i odkrytymi żarówkami, z których światło rozchodzi się we wszystkie strony i odbija od ścian i skośnych sufitów. Z kolei drewniany wieloryb pod sufitem to lampka nocna – zapalana, by dzieci mogły po ciemku łatwo trafić np. do łazienki. Biel ścian płynnie zlewająca się z jasną podłogą pozwala zniwelować mnogość skosów o różnym nachyleniu i załamań, tym bardziej, że uwagę skupiają na sobie belki (pionowa maskuje słup konstrukcyjny, poziome to tylko dekoracja). Po raz kolejny projektantka zaczarowała przestrzeń, odpowiednio rozkładając akcenty i kierując nasz wzrok we właściwe miejsca.
*Artykuł powstał w oparciu o materiał Arch'story/Home Sweet Home