Zaczęło się od wędzonego dębu na podłodze. Ale to zielona ściana nas zachwyciła
To miało być wygodne M dla singielki. Ale życie nie znosi próżni, a żaden człowiek nie jest samotną wyspą. Po roku do Ani dołączył Marcin. A rodzina i przyjaciele, obecni na każdym etapie remontu, dziś „doglądają” mieszkania… wpadając spontanicznie z wizytą.
Zaczęło się od przygód z projektantkami, bo były dwie. – Pierwszy projekt, owszem bardzo ładny, ale zupełnie niedopasowany do moich potrzeb i stylu życia – wspomina Ania. – Za to drugi, już Gohy Świerczyńskiej, okazał się strzałem w dziesiątkę – dodaje.
Praktyczna i pragmatyczna Ania chciała mieć mieszkanie, które będzie można łatwo sprzątać. Wiedziała, że ma być w stylu duńskiego modernizmu i mieć duszę. – Stąd brak zgody na panele – tłumaczy. Punktem wyjścia był parkiet: zachwycający dąb wędzony z Hajnówki. – Jest niezwykły – mówi Marcin. – Chodząc boso, po prostu czuje się kontakt z naturą. Projektantka otworzyła kuchnię na salon, a salon odizolowała od przedpokoju szafami. – Doświadczenie Gohy w operowaniu metrażem było nieocenione – przyznaje właścicielka.
Remontem zajęła się znajoma ekipa z rodzinnych stron Ani i Marcina (obydwoje pochodzą z Podlasia). Choć takim wyzwaniom jak sztukaterie czy wylewka z żywicy na podłodze w łazience panowie stawiali czoła po raz pierwszy – udało się. Jedyna wpadka miała miejsce już po roku. Nad kuchenką odkleił się beton architektoniczny (położony przez innych fachowców). Runął na zupę ogórkową i świeżo upieczoną karpatkę. Był stres, zabrakło obiadu.
Ponieważ Ania i Marcin żyją aktywnie, kochają sport i podróże, zwłaszcza te dalekie (zaręczyli się w Malezji!), mieszkanie miało być ich wypadową bazą, przystanią. W pewnym momencie stwierdzili jednak, że bardzo lubią w nim być. Że stało się ich domem. Że cenią sobie spokój leniwych wieczorów z książką oraz kawiarniano-klubowy gwar, gdy odwiedzają ich przyjaciele.
Niedawno para doszła do wniosku, że nazwa ulicy, na której mieszkają (Sztuk Pięknych na warszawskich Odolanach) zobowiązuje. Zaczęli więc kolekcjonować sztukę. Na razie młodych twórców, studentów ASP. Ale to dopiero początek…
Stylowa jadalnia
Ania marzyła o dużym, rodzinnym stole (ten po rozłożeniu ugości 12 osób) oraz o krzesłach, które się nie rozeschną i nie rozkleją po roku. Dlatego zdecydowała się na gięte krzesła Ton (z tradycją i gwarancją jakości). – Stół to centralny punkt domu. Wykonano go na zamówienie, a nogi toczono w mojej obecności – mówi z dumą. – Bardzo chciałam zobaczyć, jak to się robi – dodaje.
Żywa zieleń na ścianie
Pomysł na kwietnik we wnęce zrodził się po zakończonym remoncie. Wcześniej w tym miejscu były po prostu półki, teraz w specjalnych modułach mieści się ponad 30 roślin, bez których Ania nie wyobraża sobie mieszkania. Zresztą obydwoje dobrze się czują w otoczeniu zieleni. – To nasza namiastka lasu tropikalnego – śmieje się Marcin.
Modne wzory
W mieszkaniu wyczuwalny jest subtelny urok geometrii. Do wzoru plastra miodu z tapet (w przedpokoju i salonie) nawiązuje biała lampa nad stołem w kuchni.
Panele czy parkiet? Odpowiedź wydaje się oczywista, niestety ostateczna decyzja często rozbija się o finanse. Jednak warto pamiętać, że wybór drewnianej podłogi zaprocentuje.
1. Urządzając mieszkanie „na lata”, nie warto oszczędzać na podłodze. Najlepszą inwestycją jest naturalne drewno, nawet jeśli miałaby to być podłoga przemysłowa z „zapałek”.
2. Decydując się na parkiet czy deski, lepiej wybrać te olejowane. Olej pozwala drewnu naturalnie się starzeć. Poza tym kupowanie drewna po to, by pokryć go szczelną warstwą chemii, mija się z celem. Dotykając takiej podłogi, dotykamy lakieru. W przypadku deski olejowanej mamy kontakt z drewnem.
3. Podłogi olejowane łatwo naprawić miejscowo. Wystarczy wetrzeć w uszkodzenie trochę oleju. Natomiast jeśli chcemy naprawić lakier, musimy wycyklinować całą podłogę. Co więcej, dostępne na rynku lakiery są wodorozcieńczalne, bo tylko takie spełniają normy unijne. Ich opary nam nie zaszkodzą, ale jakość jest dużo gorsza niż lakierów rozpuszczalnikowych.
Sypialnia w szarościach
W sypialni panuje świadomy minimalizm. Łóżko z tapicerowanym zagłówkiem, kinkiety na ruchomych ramionach i nocny stolik – to całe wyposażenie. Tu nie ma telewizora, radia, muzyki, tu się wypoczywa i śpi.
Łazienka z wanną
Ania lubi łazienkę nie tylko za stylowe włoskie płytki i armaturę. Ceni ją również za funkcjonalność. Ogrzewanie podłogowe „wchodzi” do szafki, dzięki czemu może być ona suszarnią.
Założenie było proste – w mieszkaniu w bloku stwo-rzyć klimat kamienicy, ale tak, żeby osiągnąć wrażenie mieszkania po babci dostosowanego do współczes-ności. Jednym słowem miks klasyki i nowoczesności. A jeśli kamienica, to gipsowe sztukaterie i, przede wszystkim, piękna podłoga. To właśnie ona gra główną rolę w mieszkaniu – dębowy, szczotkowany i olejowany parkiet o wzorze jodły francuskiej, ułożony dywanowo, czyli przy wszystkich krawędziach oddzielony pasem drewna, co daje przyjemny efekt zamknięcia wzoru. Technika pracochłonna, ale opłaciła się – ten element naprawdę przyciąga wzrok. W mieszkaniu nie mogło też zabraknąć lamp z rodziny Tolomeo – dla mnie to projekt doskonały – nie tylko funkcjonalny, ale też piękny w swej surowej, architektonicznej formie.