Czarne ściany, egzotyczne drewno i intrygujące wzory. Tak mieszka para architektów
Kasia i Michał, młodzi gdyńscy architekci, kochają amerykańskie wzornictwo lat 50. i progresywny rock z Wysp Brytyjskich. Idą pod prąd. Gdy wszyscy otwierają przestrzeń, oni ją dzielą. I malują ściany na czarno!
Potężna zabudowa z drewna amazakoue zaczyna się tuż za drzwiami wejściowymi i biegnie wzdłuż całej strefy dziennej. Mieści pojemną szafę (na wszystko), jest też meblem „granicznym”, za którym rozciąga się teren prywatny dzieci – ich pokoje z oddzielną łazienką (rodzice mieszkają za kuchnią). Stanowi też efektowną dekorację.
- Lubię drewno o wyraźnym usłojeniu – mówi Kasia. – Mógłby to być orzech, ale ma chłodny, często szarawy odcień, zestawienie go z czernią dałoby ponury efekt. Postawiłam więc na słoneczną egzotykę – dodaje.
W poprzednim mieszkaniu miała czarną podłogę i białe ściany, w nowym, ze względów praktycznych (na czarnej podłodze zostają smugi i widać każdy pyłek) zamieniła barwy miejscami – jednolita żywiczna posadzka jest tłem dla tego, co dzieje się wyżej. A dzieje się, mimo surowej dyscypliny kolorów i form (właściciele skomponowali wnętrze z dużych brył, które się w siebie „wbijają”), sporo i... wesoło.
– Mamy ulubieńców – mówi gospodyni. – To lekkie sprzęty o ciekawych kształtach, które zostały zaprojektowane w połowie ubiegłego wieku albo do tamtej stylistyki nawiązują – mówi. Nie mogło zabraknąć krzeseł autorstwa małżeństwa Eamesów, fotela Slow – proj. Ronan & Erwan Bouroullec czy łamanych lamp Tolomeo. Do klasyków dizajnu właściciele dopasowali rzeczy o wartości sentymentalnej.
Konstrukcja ramowa
Okno w salonie nie dość, że jest na nietypowej wysokości (pierwotnie było oknem kuchennym nad blatem roboczym), to jeszcze zostało umieszczone niesymetrycznie. Trzeba je było albo zamaskować, albo... podkreślić. Właściciele zaprojektowali szeroką ramę, która wygląda jak wbita w ścianę. Stoliki kawowe nawiązują do niej formą.
Ogień na kamieniu
Biokominek wbudowany został w szafę oddzielającą salon od jadalni (mieści się w niej telewizor). – Mimo dominacji czerni, w mieszkaniu jest jasno, ponieważ okna wychodzą na trzy strony świata – wyjaśnia właścicielka. Konieczne było nawet zastosowanie zasłon typu blackout, zasuwanych np. podczas oglądania telewizji.
Retro z uczelni
Gdy Kasia i Michał odbierali dyplomy, zajrzeli do nieformalnego Klubu Studentów Architektury Politechniki Gdańskiej, a tam... remont! Za wyburzoną ścianą znaleźli lodówkę z lat 60., dziś jej front (odnowiony i pomalowany na czarno) kryje barek na ciepłe napoje – niestety mechanizmu chłodzącego nie udało się naprawić. W głębi – gabinet, zamykany przesuwnymi drzwiami.
Jadalnia towarzyska
– Zależało mi na dużym stole (bez konieczności rozkładania), bo lubimy przyjmować gości – mówi Kasia. Na stalowych nogach wspiera się blat, którego powierzchnia przypomina beton. To konglomerat, warstwowo klejony, bardzo wytrzymały – można na nim postawić gorącą patelnię lub położyć blachę prosto z piekarnika.
Na frontach zabudowy kuchennej,podobnie jak tej w salonie, słoje ułożone są pionowo – taki zabieg dodaje wnętrzu wysokości.
Jajko po chińsku
Kieliszki na jajka Mr. Chin (proj. Stefano Giovannoni dla Alessi) to prezent od siostry właścicielki. W czapeczkach są małe solniczki, łyżeczki ludziki zwykle dzierżą w dłoniach
Angielski humor
Aranżacja sypialni zaczęła się od zabawnych obrazków: ukoronowanej świnki morskiej oraz pinczerka w roli Szekspira. – Oprawiliśmy je stylowo, dając płócienne passe-partout i złote ramki – opowiada właścicielka. Tapeta w romby (wzór powtarza się na froncie szafy) i welur zagłówka (poducha umocowana do ściany) utrzymane są w klimacie angielskim. Elementy humorystyczne to także silikonowe lampy zawiązane w supeł i stolik z koralikami, których układ Kasia co jakiś czas zmienia. W przedpokoju wzrok przyciąga żyrandol z rurek instalacyjnych i rój kulek-wieszaków na drzwiach garderoby.
Lądowanie na księżycu
Kolor kafli dopasowano do fotografii pod prysznicem (pomysł Michała), dlatego są grafitowe, a nie czarne. – Wydruk na laminacie jest bardzo trwały, o ile nie szoruje się go ostrą myjką – zapewnia właścicielka. Wieszaki na ręczniki wyglądają jak zrobione z kosmicznej skały. Na zdjęciu tego nie widać, ale w kabinie są dwa prysznice, dzięki czemu Kasia i Michał mogą korzystać z łazienki równocześnie.
Połączyliśmy dwa mieszkania, miejsca jest więc dużo, choć na pierwszy rzut oka tego nie widać. A to dlatego, że podzieliliśmy przestrzeń, chcąc wyraźnie rozdzielić poszczególne strefy – dzienną od nocnej, ale i naszą sypialnię od części zajmowanej przez dzieci. Podczas towarzyskich spotkań możemy nie tylko zamknąć drzwi w ich pokojach, ale i „odciąć” korytarz, który do nich prowadzi. Mamy również gabinet – częściej gramy w nim w planszówki niż pracujemy, przede wszystkim jednak Michał gromadzi w nim swoje pamiątki (bywają to rzeczy w rodzaju kamiennego jajka na leżaku). Praktyczna rada: jeśli ktoś w rodzinie jest zbieraczem, nie ma sensu naciskać, by zmienił upodobania, warto stworzyć mu specjalną przestrzeń. Każdy powinien mieć swój kąt, a poza tym... pozostała część mieszkania będzie wolna od rozmaitych „skarbów”.
Smakowita oliwka
Kasia buntuje się przeciwko wypełnianiu pokoju dziewczęcego landrynkowym różem. Królestwo córki Ani pomalowała na kolor ciemnej oliwki, którą zestawiła z bielą. Kubiki z niezabudowanymi bokami (BoConcept) oryginalnie służą do stawiania na podłodze, Kasia stworzyła z nich kompozycję na ścianie. W pokojach dzieci na podłodze są drewniane panele.
Młodzi, kreatywni
W pokoju starszego dziecka, Filipa, jest łóżko na wysokościach, zasuplona lina zwisająca z sufitu (absolutny hit) i drobne elementy, które można wykorzystywać na różne sposoby, np. kolorowe gumki, filcowe haczyki. Meble dostosowują się do potrzeb dziecka. – Wkrótce sprowadzę łóżko do parteru, dodam mu przemysłowe kółka, żeby można było nim jeździć po całym pokoju. W ten spósób „uwolnię” regał – mówi Kasia.
Dorośli wyobrażają sobie wiek niewinności w słodkich pastelach. Ale urządzając pokój dziecka, można pójść inną drogą. Z korzyścią dla wszystkich!
1. Kolory. Z badań wynika, że pokoje niemowląt i małych dzieci powinny być urządzane w zdecydowanych barwach. Co zaskakujące, polecają też czerń, oczywiście w dodatkach, jako proste, graficzne detale, koniecznie zestawioną z bielą (dobre są też m.in. pomarańcze i zielenie). Bo wyraźne kontrasty, a nie delikatne pastele, zapewniają właściwą stymulację zmysłów dziecka. Poza tym – czym skorupka za młodu nasiąknie...
2. Minimalizm od kołyski. Pokoju niemowlaka nie ma sensu zagracać – warto wstawić tylko meble potrzebne do pielęgnacji dziecka i to najlepiej takie, które spodobają się też starszakowi. Ważniejsza jest ciepła podłoga i miękki dywan (z nieuczulających materiałów), po którym można do woli pełzać.
3. Rośniemy razem. Także w pokoju kilkulatka im mniej sprzętów, tym lepiej – specjaliści z zakresu ergonomii przekonują, że minimalna szerokość przestrzeni do zabawy powinna wynosić 120–180 cm. Od jakiegoś czasu producenci oferują wyposażenie, które nie tylko „rośnie” z dzieckiem (co jest ułatwieniem i dużą oszczędnością dla rodziców), ale też pobudza wyobraźnię, a specjalnie zaprojektowane detale sprzyjają trenowaniu umiejętności motorycznych.