– Nasza córka nigdy nie chciała się bawić w swoim pokoju – opowiadają Basia i Bogdan. Dlatego sprytnie połączyli salon i... dziecięcą bawialnię. Ale to niejedyne pomysłowe rozwiązanie ułatwiające codzienną krzątaninę.
Przed przeprowadzką małżonkowie dokładnie przeanalizowali swoje domowe zwyczaje. – W poprzednim mieszkaniu najbardziej przeszkadzały nam wszechobecne zabawki, brak miejsca w szafach, wiecznie rozłożona deska do prasowania, odkurzacz schowany tak, że więcej czasu zajmowało uruchomienie go, niż odkurzanie – wymienia Basia. Tych problemów chcieli uniknąć w nowym mieszkaniu na warszawskim Mokotowie. Wybór lokum z dużą strefą dzienną i małymi pokojami w części prywatnej podyktowany był stylem życia właścicieli spędzających czas wspólnie z córeczką. W odpowiedzi na potrzeby rodziny projektantki z Pracowni A+A pod roboczą nazwą „plac zabaw” stworzyły plan strefy dziennej, która dawała jak najwięcej możliwości do przebywania z dzieckiem. Część kuchenno-jadalniana została zgrupowana w otwartej wnęce, by zostawić więcej miejsca na pokój. Na ścianie z telewizorem ciąg szuflad, zwykle służący do przechowywania sprzętu RTV, został zamieniony w schowek na wszystkie zabawki Oli. Kiedy dziewczynka idzie spać, tylko kilka minut trwa przeistoczenie bawialni w salon. Dużym udogodnieniem stała się umieszczona w rogu pokoju wielofunkcyjna szafa gospodarcza. Jej wyposażenie zaplanowano tak, by ułatwiała codzienne życie całej rodziny. Mimo że właściciele i projektantki położyli duży nacisk na funkcjonalność, a baza kolorystyczna jest biało-szara, mieszkanie urządzone zostało wesoło, z mocnymi barwnymi akcentami, takimi jak turkusowa ściana w strefie dziennej, różnokolorowe krzesła w kuchni czy kobaltowe płytki w łazience. W tym otoczeniu znalazło się miejsce i na młody polski dizajn, i na podhalańskie akcenty, nawiązujące do pochodzenia domowników