Niebiański błękit
Magda Nagłowska kolekcjonerstwo ma we krwi, a ponadto jest mistrzynią tworzenia nastrojów. Pod kolor swojego zbioru porcelany w jadalni i na tarasie przemalowała wszystko na niebiesko. Musicie to zobaczyć!
Magda już gościła na naszych łamach (MM 12/12), a że jej skarby można by pokazywać w co drugim numerze, znów się pojawia. Choć krocie odziedziczyła po babciach i ciociach, sama też stale powiększa swoje zbiory (mówi, że bardzo się powstrzymuje). Kocha porcelanę biało-niebieską. Jej kolekcja budzi szacunek i zachwyt.
Moje Mieszkanie: Mam wrażenie, że zbierasz to wszystko od dziecka...
Magda: Jestem wnuczką Eleonory Nagłowskiej, właścicielki znanego przedwojennego antykwariatu w Częstochowie. Moja miłość do pięknych przedmiotów z minionych epok jest więc zrozumiała. Kult dla tego, co stare, zabytkowe, piękne, przechodzi u nas z pokolenia na pokolenie. Mój syn też kocha antyki, zajmuje się ich renowacją i nie wyobraża sobie życia bez tej specyficznej, cudownej aury, jaką tworzą.
MM: Skąd wziął się Twój sentyment do biało-niebieskich skorup?
Magda: Jako dziecko zakochałam się w cukiernicy wykonanej z niemal przezroczystej porcelany. Miała kształt gruszki z ogonkiem i listkiem, na którym przykucnął amorek. Podziwiałam ją bez końca. Była zamknięta na klucz w serwantce w domu mojej ciotki Saby. Urodziłam się w tym domu. Wszystko tam było magiczne i piękne. Krucha porcelana, figurki miśnieńskie, wazonik-bucik na fiołki, portmonetka z różowej perłowej muszli wyłożona w środku czerwonym safianem. Były stylowe meble, obrazy, miniatury.
MM: Opowiedz coś o cioci, właścicielce tych piękności...
Magda: Przed wojną była wziętą modystką, miała na Saskiej Kępie w Warszawie salon dla „pań modnych’’, aktorek i ówczesnych celebrytek. Pozostały po nim niezliczone dobra w przepastnych szafach: cudne koronki, jedwabie, wstążki, pióra i cekiny, no i wspaniałe kapelusze w okrągłych, drewnianych pudłach.
MM: Kolekcjonowanie to kupowanie i sprzedawanie, wymienianie się. Czy Ty się czegoś czasem pozbywasz?
Magda: Przez moje ręce przechodzi wiele przedmiotów, bo kupuję także dla klientów. Zawsze mam poczucie, że je ratuję, znajdując im dobry dom. Mam satysfakcję, bo po renowacji lśnią pełnym blaskiem w ich salonach.
MM: A porcelana?
Magda: Zajmuje w moim sercu szczególne miejsce. Mam tak wielki zbiór, że trudno właściwie wyeksponować go w domu. To już nie zbieranie, a uzależnienie. Staram się omijać antykwariaty, giełdy i jarmarki staroci, bo strasznie trudno jest mi oprzeć się nabyciu jeszcze jednej filiżanki...