Piękno jest mi niezbędne
Lilianna Wrońska-Kuśmierek mówi o sobie, że nie jest kolekcjonerką. Po prostu lubi mieć w swoim otoczeniu wyjątkowe przedmioty. To wyraz jej zamiłowania do piękna w najróżniejszych formach: antyczne meble, stara porcelana, obrazy. A także muzyka, stroje i... nastroje.
Lilianna 16 lat kształciła się na wirtuoza fortepianu, dwa lata – fletu i... została architektem.
Moje Mieszkanie: Skąd taka nagła decyzja?
Lilianna: Pod wpływem cioci, artystki, poczułam, że ja też mogłabym wpływać na rzeczywistość – uczynić świat piękniejszym i lepszym.
MM: I co? Udało się?
Lilianna: Myślę, że tak. Nie mam poczucia straty, bo z nauki muzyki pozostało odczucie, że architektura to zamrożona muzyka. Wykształcenie architektoniczne rozwinęło moją wrażliwość na sztuki wizualne. Projektuję domy i wnętrza, kocham malarstwo, nie mogę się obejść bez kina (to też obrazy!).
MM: Od czego zaczęła się Twoja przygoda z antykami?
Lilianna: W domu miałam trochę starych rodzinnych mebli i porcelany, ale nie wszystko mi się podobało. Pewnego razu (w 1996 roku) szukałam mebli dla klienta. Dostałam wiadomość, że likwidujący się antykwariat robi wyprzedaż. Pojechałam tam w przeddzień zamknięcia i kupiłam XIX-wieczny francuski komplet do salonu w stylu Ludwika XVI. Tak mnie zachwycił, że zostawiłam go sobie. Po renowacji zajaśniał pełnym blaskiem. Moje ówczesne meble wyglądały przy nim licho, więc się ich pozbyłam. Uznałam, że tylko rzeczy najlepszej jakości mnie urządzają. Dziś ów francuski salonik stoi w jadalni śniadaniowej.
MM: Wtedy zaczęłaś kupować dawną porcelanę?
Lilianna: Właśnie tak. Chciałam, żeby wszystkie moje domowe rzeczy miały klasę i urodę. Moja mama i teściowa najlepszą porcelanę i srebra wyjmowały tylko od święta, ja chciałam mieć je na co dzień. I mam. To sprawia mi prawdziwą przyjemność.
MM: Lubisz gotować?
Lilianna: Uwielbiam gotować dla gości, na co dzień trochę mniej. Preferuję kuchnię lekką i urozmaiconą. Dużo warzyw i owoców, świeżych ziół. Nie żałuję czasu, żeby pojechać na bazar po dobre produkty.
MM: Najlepszą porcelanę używasz na co dzień, więc co zostaje dla gości?
Lilianna: Dla nich staram się specjalnie. Mam mnóstwo rozmaitych dekoracji, które wyjmuję na okazje, zestawiam też współczesną porcelanę z dawną. To świetnie wygląda. Poza tym stawiam stare solniczki, musztardniczki, zestawy do przypraw – są jak stołowa biżuteria. A kwiaty, serwetki, piękne stare obrusy? Mówię ci, jest naprawdę odświętnie.