"Rzeczy przychodzą do mnie same". Urządza dom przedmiotami... ze śmietnika!
Wyobraź sobie dom, w którym każdy przedmiot opowiada swoją unikalną historię, gdzie meble i dekoracje mają duszę, a wnętrza emanują ciepłem i charakterem. Taki właśnie dom stworzyła pewna niezwykła kobieta, która postanowiła urządzić swoją życiową przestrzeń przy użyciu rzeczy z drugiej ręki. Podejście Marty do aranżacji wnętrz to nie tylko wyraz kreatywności i odwagi, ale także głęboko przemyślana życiowa filozofia. Jej historia to opowieść o miłości do staroci, o niezwykłych znaleziskach i o tym, jak z odrzuconych rzeczy stworzyć przestrzeń pełną życia i osobistego charakteru.
Autor: Marta Pęczak
Ze śmietnika do domowego królestwa. Marta wie, jak starym rzeczom dać drugie życie
Spis treści
- Magia drugiej szansy
- „Jest po prostu mój”
- Perełki designu, zabawki, a nawet złoto!
- Trudność czy przyjemność?
- Sypialnia – królestwo relaksu i wygody
- Przyszłość domu i wnętrz
- Wartość sentymentalna znalezionych rzeczy
- Kochasz rzeczy z drugiej ręki?
Magia drugiej szansy
Zainspirowana internetem, książkami i wyjątkowym designem. Marta pokazuje, że z odrobiną wyobraźni i pasji można stworzyć dom pełen magii i historii, wykorzystując przedmioty, które inni uznali za zbędne. To podejście wymaga jednak nie tylko odwagi, ale też cierpliwości. Jedno jest pewne: efekt jest tego wart.
- Inspiracje czerpię z internetu i książek. Dużo czytam o rzeczach jakościowych i wyjątkowym designie. Interesują mnie nietypowe projekty, ciekawe formy, kolor. Rzeczy przychodzą do mnie (nieco przekornie) same, a ja otwieram się na nie i szukam im miejsca w swoim wnętrzu
– opowiada Marta Pęczak, właścicielka tego niezwykłego domu.
„Jest po prostu mój”
Dom urządzony po swojemu to prawdziwy skarb. Zdaniem Marty, jeśli tylko mamy możliwości finansowe, zdecydowanie lepiej inwestować w naszą przestrzeń, niż czyjąś.
- Zakup domu to fajna lokata środków na przyszłość i jednocześnie ogromne wyzwanie, które jednak daje szansę na nieustający rozwój na wielu płaszczyznach jednocześnie. Jeśli chodzi o sposób urządzania, to nie nazwałabym go odważnym. Jest mój. Odpowiada poczuciu estetyki, która mnie porusza!
- przyznaje.
Perełki designu, zabawki, a nawet złoto!
To, co można znaleźć na śmietniku zaskakuje. Marta uchyla rąbka tajemnicy:
- Znaleźć można zupełnie wszystko! Od złota, po stare zabawki, ubrania (ogrom z metką), perełki designu, porcelanę, przedwojenną literaturę, fotografie, listy... Jednym z ciekawszych znalezisk jest ręcznie szyta kolekcja ubrań inspirowana Mondrianem
– opowiada.
Jak sama podkreśla, gust ma dość nietypowy, przez co nie do końca wie, co może być powszechnie uznane za interesujące. Skoncentrujmy się jednak na naszej bohaterce – jakie rzeczy zapadły jej w pamięci najbardziej?
- Pewnie niektóre meble, bardzo stare lub w nieoczywistej estetyce. Talerze z grafikami, które powiesiłam na ścianie. Kubek ulepiony rękami małego dziecka. Plakat zrobiony z koszulki z lat 80. Zdjęcia obcych ludzi. Trochę tego jest
Trudność czy przyjemność?
Mogłoby się wydawać, że urządzanie domu z rzeczy znalezionych na śmietniku to niezwykle długi i trudny proces. Okazuje się, że jest wręcz przeciwnie.
- Chyba jedyna trudność, to ciągła rotacja przedmiotów, może też czekanie, aż trafi się coś pasującego... Kocham dawać nowe życie porzuconym rzeczom i niemal natychmiast adaptuję je do swojego świata
A jak reagują na tak oryginalne wnętrze goście odwiedzający dom Marty?
Jeśli mnie dobrze znają, raczej nic ich nie zaskakuje. Odwiedzający traktują mój dom trochę jak muzeum, w którym można podziwiać eksponaty. Czasem śmieją się, czy trzeba uiścić opłatę za wejście. Niektórzy są przytłoczeni
- zauważa nasza rozmówczyni.
Sypialnia – królestwo relaksu i wygody
Na pytanie: "Jaki pokój jest twoim ulubionym?", Marta odpowiada krótko:
Sypialnia! Lubię spać! I trafiło mi się ultra wygodne łóżko.
- podkreśla Marta.
Przyszłość domu i wnętrz
Mój styl wciąż pracuje, a ja pozwalam mu przejmować inicjatywę. Teraz bliżej mi do wnętrz przedwojennych, styl Ludwikowski, ciężkie drewniane witryny, wygodne kanapy. Myślę, że będę podążać w tym kierunku w najbliższym czasie
– mówi nasza bohaterka, podkreślając, że jej dom jest ciągle w ruchu, ewoluuje razem z jej gustem i inspiracjami.
Styl Ludwikowski charakteryzuje się elegancją, bogatymi zdobieniami i solidnymi, drewnianymi meblami. To kierunek, w którym zamierza podążać, dodając swojemu domowi jeszcze więcej klasycznego uroku i ponadczasowego piękna.
Wartość sentymentalna znalezionych rzeczy
Co jest takiego wyjątkowego w przedmiotach z drugiej ręki? Wartość sentymentalna. To ona nadaje im czegoś absolutnie nie do podrobienia.
- Uwielbiam stare zdjęcia. Czuję, że dzięki nim mogę poznać byłego właściciela niemal osobiście, wejść z nim w dialog. Jestem na etapie pisania tomiku poetyckiego w którym wykorzystuję właśnie znalezione fotografie. Poza tym wspomniana już kolekcja ubrań. Przedmioty, po zmarłej łódzkiej artystce. Poznałam ją dzięki temu, że ktoś wyrzucił jej rzeczy. Bardzo smutna historia, dla mnie szalenie ważna
– wyznaje.
Dla niej, stare przedmioty to nie tylko dekoracje. To mosty łączące przeszłość z teraźniejszością. Fotografie, które znalazła, stały się inspiracją do tworzenia poezji, w której stara się uchwycić ducha dawnych właścicieli. Nietrudno zauważyć, że szczególnie ważne są dla niej przedmioty po zmarłej łódzkiej artystce – historia tych rzeczy jest smutna, ale jednocześnie napełnia je szczególną wartością i znaczeniem.
Kochasz rzeczy z drugiej ręki?
Każdemu, kto chciałby spróbować urządzania wnętrz w podobny sposób radzi: „Działać i nie poddawać się! Iść na kurs renowacji, poszerzać wiedzę. Mieć oczy szeroko otwarte, bo skarby kryją się wszędzie. Dużo odwagi!”
Internauci zakochali się w tym wnętrzu:
- Oglądałam w telewizji, jestem pod wrażeniem. Marzy mi się taka szafka na leki - pisze pani Janina.
- Ale odlot! MEGA - zaznacza pani Anna.
Autor: Marta Pęczak
Ze śmietnika do domowego królestwa. Marta wie, jak starym rzeczom dać drugie życie