Stuletnie siedlisko pełne skarbów. Natalia i Wojtek zamieszkali w domu po prababci
Natalia i Wojtek porzucili miejski gwar dla sielskiego klimatu. Na Mazowszu, blisko Puszczy Kozienickiej, odnaleźli spokój i wyciszenie, a stuletni dom prababci stał się dla nich najlepszym miejscem do życia. Poznajcie ich historię.
Autor: Igor Dziedzicki
Kuchenne meble to prawdziwe zdobycze – wymarzony, olbrzymi, niebieski kredens Natalia upolowała w pobliskim sklepie ze starociami.
Natalia jest graficzką (warszawska ASP) i projektantką wnętrz (Temple University w Filadelfii). Uwielbia odnawiać starocie w duchu DIY, a jej mąż Wojtek, z zawodu inżynier, to zapalony majsterkowicz i złota rączka – razem przerobili stareńki drewniany dom (wykorzystywany od dawna tylko jako letnisko) na całoroczne, wygodne lokum. Natalia lubi też tworzyć spontaniczne dekoracje i budować świąteczny nastrój w domu.
Natalia przyjeżdżała do siedliska z bratem, kiedy byli jeszcze dziećmi, na letnisko. Uwielbiała dom prababci Janiny, bieganie po polach, zabawy w berka, wakacyjną beztroskę. Zawsze marzyła, żeby tu zamieszkać. Kiedy dom przejął wujek Kazik, brat babci, artysta plastyk, wielbiciel antyków, pokrewna dusza Natalii, często go odwiedzała, przyjeżdżali z Wojtkiem z Warszawy, żeby odetchnąć świeżym powietrzem.
Błyskawiczna przeprowadzka
W centrum stolicy trzymała ich praca, ale w czasie pandemii okazało się, że doskonale można pracować zdalnie, zakupy robić raz w tygodniu, a bez chodzenia po restauracjach i kawiarniach też da się żyć. W dodatku na rowerze przyjemniej jest jeździć bez celu po lesie, niż tylko z domu do pracy i z powrotem. Decyzję podjęli z dnia na dzień – wymówili warszawskie mieszkanie, odkupili od wujka Kazika stare rodzinne siedlisko i od razu się tam przeprowadzili do... jednego pokoju, bo resztę domu trzeba było wyremontować
Remont DIY
To było bardzo pracowite lato, nawet nie zdawali sobie sprawy, ile czeka ich roboty, ale byli tak zdeterminowani, że prawie wszystko zrobili sami i już na Boże Narodzenie dom był gotowy. Oczywiście mieli trudne momenty, ale nie da się opisać satysfakcji, kiedy po tygodniu szlifowania podłogi w kuchni – ręczną szlifierką taśmową (fachowcy orzekli, że nie da się jej wycyklinować maszynowo, bo jest zbyt krzywa) – spod brzydkiej, beżowej, olejnej farby ukazały się przepiękne stuletnie deski.
Dom pełen wspomnień
Natalia urządziła dom prawie wyłącznie rzeczami z historią. – Uwielbiam pchle targi, a tak się złożyło, że wraz z domem przejęłam w pewnym sensie całą giełdę staroci – śmieje się. Przez lata jej rodzina zwoziła tu najróżniejsze „przydasie”, które gospodyni teraz na nowo wykorzystuje, odnawia, przerabia, dekoruje nimi dom. Są też rzeczy kupione specjalnie do tego miejsca, na przykład niebieski kredens w kuchni. Szukała go przez kilka miesięcy. Jest tak wielki, że trzeba go było wnosić przez okno, ale pasuje idealnie i jest niesamowicie pojemny – po prostu wszystko się w nim mieści, z powodzeniem zastępuje spiżarnię.
Ta przeprowadzka to była najlepsza decyzja w naszym życiu – opowiada Natalia. – Teraz w święta, kiedy siedzimy z Wojtkiem przy choince, grzejąc się przy kuchni kaflowej i zajadając świąteczne pierniczki – czujemy się naprawdę tak, jakbyśmy znaleźli swoje „Bieszczady”.
Meble z historią
Kuchenne meble to prawdziwe zdobycze – wymarzony, olbrzymi, niebieski kredens Natalia upolowała w pobliskim sklepie ze starociami. Kupiła go, jeszcze zanim rozpoczęli remont, po prostu musiał tu być. Stół na pięknie toczonych nogach dostała za grosze także po sąsiedzku, ale przedtem wypatrzyła go na Facebooku. Od razu wiedziała, że po renowacji – wypiaskowaniu i zaolejowaniu – odzyska dawny urok i będzie się dobrze sprawował przez kolejne lata. Krzesła Thonet wyprodukowane w Fabryce Mebli Giętych w Radomsku mają jeszcze oryginalne papierowe etykiety – były tu odkąd pamięta.
Fronty do kuchennych szafek z IKEA własnoręcznie dorobił Wojtek, a Natalia dobrała masywne, relingowe uchwyty w kolorze starego złota. Największą dumą obojga jest okap w stylu farmhouse – zrobili go z desek z rozebranego płotu, a wieniec jest z ościeżnicy stuletnich drzwi, które musieli wymienić. Wszędzie został zachowany, a nawet wyeksponowany rysunek słojów drewna. Płytki ścienne, stylizowane na stare, są hiszpańskiej marki Peronda.
Wymarzyłam sobie niebiesko-białą kuchnię, z dużym kredensem, koniecznie w niebieskim kolorze. Tu eksponuję ceramiczne skarby w błękitne wzorki – te odziedziczone i te, które dalej zbieram.
Kolekcje staroci
Natalia lubi eksponować starocie – nie tylko te ozdobne, ale także zwykłe przedmioty codziennego użytku, które od zawsze były w tym domu: emaliowane garnki powiesiła nad kuchnią, a drewniane deski, łyżki i wiekowe młynki do kawy ustawiła tak, żeby fajnie wyglądały.
Kolekcja ceramicznych dzbanków została dobrana bardzo precyzyjnie – do tych odziedziczonych po prababci Janinie - doszedł chiński dzbanek od babci, mleczniki z Wałbrzycha i Ćmielowa oraz – crème de la crème – dzbanek w niebieską szachownicę brytyjskiej firmy Habitat Monaco (identyczny serwis występował w filmie „The Holiday” w domku Iris, którą grała Kate Winslet).
Ceramika z Bolesławca świetnie pasuje do wystroju kuchni. Pierwsze były pojemniczki na przyprawy (prezent od mamy), potem na dobre rozgościła się tu kolekcja naczyń ze wzorem w duże kropki. Zbiór starych listów to rodzinna pamiątka – pisał je podczas służby wojskowej wujek Janek (brat babci i wujka Kazika) do swoich rodziców.
Oczami wyobraźni widzę, jak prababcia gotuje na kaflowej kuchni. Dzisiaj już z niej nie korzystamy, chociaż jest w pełni sprawna i w zimne wieczory można się przy niej ogrzać.
Salon
Ozdobą salonu jest stolik z pnia klonu. Natalia kupiła w tartaku duży, surowy plaster drewna, bardzo długo go szlifowała, a potem po prostu przymocowała do niego nóżki z prętów metalowych typu hairpin. Poduszki i pledy lądują na sofie rotacyjnie – pani domu zmienia je w zależności od nastroju i pory roku. Czarną przeszkloną szafkę, rzeźbioną w ludowe wzory, Natalia zobaczyła w często odwiedzanym lokalnym sklepie ze starociami – i natychmiast skradła jej serce. Kupiła ją od ręki i dopiero potem zastanawiała się, gdzie będzie pasować.
Dla artysty grafika, którym jest pani domu, miejsce i sposób eksponowania obrazów na ścianach jest bardzo istotny – nad sofą powiesiła olejny pejzaż autorstwa przyjaciela dziadków, a obok, w prostych, delikatnych ramkach, umieściła zdjęcia z podróży oraz z wesela, które cztery lata temu odbyło się właśnie w tym miejscu.
Podłogę w salonie pani domu pomalowała na biało farbą kredową i zabezpieczyła lakierem. Kominek jest współczesny, pokryty ceglanymi płytkami, ale deska nad paleniskiem pochodzi z tutejszej stodoły. Na ścianie nad choinką wiszą oryginalne plakaty z dwóch pierwszych edycji Święta Gwarków w Tarnowskich Górach (lata 1957 i 1958). Mają duże znaczenie dla Wojtka, bo Tarnowskie Góry to jego rodzinne miasto.
W naszym domu jest bardzo mało nowych, współczesnych mebli – można je policzyć na palcach. Nawet sofę z IKEA kupiłam z drugiej ręki, a zielony fotel uszak i podnóżek przyjechały z naszego warszawskiego mieszkania.
Klimatyczna sypialnia
Szafka nocna fornirowana orzechem służyła kiedyś pod maszynę do szycia – ma specjalny podwójny blat, dzięki któremu maszynę można było chować do środka.
Galeria obrazów w sypialni zawiera m.in. portret Natalii i akwarelę z widokiem domu pradziadków. Rattanową komodę pani domu znalazła w internecie. Była rudopomarańczowa! Lustro to prezent od babci Janki. Rama miała wiele uszkodzeń – zostały uzupełnione gipsowymi odlewami.
Łóżko to sprytny miks starego z nowym – do wiekowego łóżka we francuskim stylu, kupionego w lokalnym sklepie ze starociami, trudno było dopasować materac, więc Natalia je rozebrała, zachowując wezgłowie, które wypiaskowała i zaolejowała, a nową ramę dopasowała stylistycznie i kolorystycznie, malując ją farbami kredowymi.
Łazienka z prysznicem
Mahoniowa umywalnia z marmurowym blatem została tak przerobiona, by można było na niej zamontować nowoczesną umywalkę. Stylową armaturę w kolorze starego złota Natalia znalazła na Allegro. Płytki w kabinie prysznicowej są z firmy Peronda, która specjalizuje się w starych wzorach. Zakochała się w nich od pierwszego wejrzenia. Witrażowe kinkiety à la Tiffany pochodzą z Anglii.
Stuletnie siedlisko na Mazowszu. Zdjęcia
Autor: Igor Dziedzicki
Kuchenne meble to prawdziwe zdobycze – wymarzony, olbrzymi, niebieski kredens Natalia upolowała w pobliskim sklepie ze starociami.
100-letni dom na Warmii w stylu boho i rustykalnym. Zmienił się nie do poznania!
Autor: serwis prasowy marki Luxrad
Wnętrze przed metamorfozą.