Stylistka wnętrz mieszka w zabytkowej kurpiowskiej chacie. Ten dom skrywa wiele skarbów!
W zabytkowej kurpiowskiej chacie może nie jest tak komfortowo, jak w mieszkaniu, ale Jolanta Musiałowicz, stylistka i dekoratorka wnętrz, woli ją od warszawskich luksusów. Rok temu przeniosła się na stałe na wieś, do swojej ukochanej Cieńszy. Wnętrze pełne jest niezwykłych przedmiotów, pamiątek rodzinnych i tych, przywiezionych z podróży. Zobaczcie, ile uroku jest w starej kurpiowskiej chacie.
Autor: Zdjęcia: Igor Dziedzicki, stylizacja: Jola Musiałowicz
Jolanta Musiałowicz, stylistka i dekoratorka wnętrz na ganku swojego domu.
Spis treści
- Historie rodzinne
- Pracownia Cieńsza
- Uroczy dom z gankiem
- Kolor niebieski we wnętrzu i na zewnątrz
- Styl kurpiowski
- Kuchnia pełna niespodzianek
- Jak stworzyć klimat we wnętrzu?
- Zwykłe-niezwykłe dekoracje
- Kuchnia kaflowa
- Cenne pamiątki rodzinne i z podróży
- Kolekcja talerzy i naczyń glinianych
- Pod sufitem
- Przepiękne stare drzwi
- Przepisy Jolanty
- Gołąbki chrzanowe
- Zupa z czerwonej soczewicy
- Pasztet domowy
- Niezwykła kurpiowska chata. Dom pełen skarbów. Zdjęcia
Historie rodzinne
Najpierw jej rodzice kupili gołe pole niedaleko Pułtuska i przenieśli na nie 140-letnią kurpiowską chatę. Spędzali tu siedem miesięcy w roku. Ojciec Henryk Musiałowicz, malarz i rzeźbiarz, zbudował tu pracownię. Bez reszty zaangażowany w swoją twórczość, znajdował także czas na rozbudowę i dekorowanie domu. Mama Aniela sadziła drzewa, siała polne kwiaty, rzeźbiła drobne formy w drewnie. Stracili chęć na podróże – bycie na wsi było dla nich najważniejsze.
Z czasem Jola dołączyła do nich. Najpierw przyjeżdżała tylko na wakacje ze swoimi dziećmi. Potem doceniła także inne pory roku na wsi. Idąc śladem rodziców, kupiła 130-letnią chatę i postawiła ją w pobliżu. Ojciec ciągle dokupował graniczące z nimi parcele.
Powstało miejsce jedyne w swoim rodzaju: z architekturą współgrającą z przyrodą, niezwykle klimatyczne i przepojone sztuką. Dom Joli świadczy o jej nieokiełznanej fantazji, pomysłowości i smaku. Nie ma miejsca, które nie nosi śladu jej rąk. Sama maluje, dekoruje, przerabia.
Pracownia Cieńsza
W podróżach po Polsce w poszukiwaniu wnętrz do sesji zdjęciowych, nie przegapiła żadnego GS-u (sklepy w okresie PRL-u pod patronatem Gminnych Spółdzielni „Samopomoc Chłopska”), targu staroci czy opuszczonego domu, do którego pozwolono jej wejść. Kupowała stare wiejskie meble, naczynia i ozdoby oraz święte obrazy.
Wnętrza chat są niewysokie i ciemne, a u Jolanty – kolorowe. Klimat wiejskiego domu zyskał osobisty wyraz, ale pozostał ściśle związany z miejscową tradycją. Gdy rodzice odeszli, została z dwoma domami, pracownią i galerią. Spory nadbagaż i takaż odpowiedzialność. Chciała, by siedlisko znowu ożyło. Kilka lat ciężkiej pracy i… udało się!
Stworzyła Pracownię Cieńsza dla osób, które chcą pobyć w ciszy, poczuć zapach macierzanki, poleżeć na trawie, a także rozwijać swoje talenty, spróbować czegoś nowego, napisać książkę, pomówić o sztuce. Piękne domy czekają na gości, a w dawnej pracowni artysty organizowane są warsztaty m.in. malarskie, jogi, kulinarne, ceramiczne. Przyjeżdżają grupy znajomych, chcących spędzić kilka dni razem na spacerach, wspólnym gotowaniu, ucztowaniu na łące przy świecach… Cieńsza żyje, a gościom nie chce się stąd wyjeżdżać!
Uroczy dom z gankiem
Jola dobudowała w swojej chacie ganek, by móc lato spędzać na powietrzu. Tu się jada, przyjmuje gości, czyta i odpoczywa. Dwa psy i kot też mają tu swoje legowiska w opałkach (czyli koszach na ziemniaki). Przed gankiem „stolik” na kwiaty z odwróconej do góry dnem beczki. Gdy nie było lodówek, przechowywano w podobnych solone mięso. W biednej kurpiowskiej wsi mięso było luksusem, więc beczkę zamykano na kłódkę. Przed schodami bruk ułożony z polnych kamieni zbieranych jeszcze przez ojca Joli, Henryka Musiałowicza, malarza i rzeźbiarza.
Kolor niebieski we wnętrzu i na zewnątrz
Na wsi chętnie malowano domy na niebiesko, bo podobno ten kolor odstrasza muchy. Nie wiadomo, czy rzeczywiście tak jest, ale Jola chętnie wykorzystuje niebieskości. Tak właśnie pomalowała obramowanie drzwi, a i zasłonę przeciw owadom zrobiła z niebieskiego kretonu.
Zawsze podziwiałam zmysł artystyczny dawnych mieszkańców wsi. Nie naśladuję go, ale staram się twórczo rozwijać. W moim domu pamiątki wiejskiej kultury materialnej są w codziennym użytkowaniu, czasem zmieniam ich funkcje czy kolor…
Styl kurpiowski
Stare kurpiowskie chaty miewają ozdobne, przypominające koronki nad- i podokienniki. Ten jest całkiem współczesny, ale wycięty według dawnego wzoru. Ciemne niegdyś bale Jola pobieliła. W dawnym kolorze zostawiła tylko pionowe elementy konstrukcyjne. Nie żałowała kobaltowej farby, żeby podkreślić okna.
Ścianę zewnętrzną domu zdobi też niby-kapliczka zrobiona z ramy nieznanego pochodzenia i oparcia krzesła wypełnionego wiedeńską plecionką. Jako wota zostały złożone w niej polne kamienie i pęczki suszonych roślin.
Uwielbiam wyszukiwać różne starocie, odnawiać je, przerabiać, znajdować dla nich nowe funkcje – zawsze się cieszę, że znów żyją…
Kuchnia pełna niespodzianek
Lampa z dwóch wiaderek to akt desperacji Jolanty: nie mogła znaleźć gotowej pasującej do wnętrza, więc zrobiła sobie sama i – nie ma takiej drugiej na świecie! Dębowy bufet kupiono w galerii Czerwone Drzwi w Przemiarowie. Mebel pochodzi ze Skandynawii, ale doskonale pasuje do klimatu tego wnętrza. Aby ochronić drewno, blat obłożono kafelkami.
Największą część wyposażenia kuchni stanowią kamienne garnki, gliniane misy, dzbanki, fajansowe talerze. Ciężkie, solidne, ale ze swoistym wdziękiem. Na próżno szukać tu kruchej porcelany. Wystarczy przyjrzeć się zawartości kredensu, by zobaczyć, że pani domu jest niebywale konsekwentna w dobieraniu przedmiotów w swoim otoczeniu. Kryteria są surowe. Każdy przedmiot musi mieć coś w sobie. Raz jest to ciekawa forma, kiedy indziej piękna polewa, niezwykły wzór. Przedmiotów przybywa, miejsca nie, więc Jola dokonuje cudów, żeby wszystko pomieścić, a przy okazji tworzy malownicze kompozycje z „rzeczy codziennych”.
Sztućce, z braku miejsca w nielicznych szufladach, „mieszkają” w kamionkach, ulubionych naczyniach gospodyni. – Kupuję je od wielu lat i jeszcze nie mam wszystkich – śmieje się. – Gdy widzę ciekawy stary garnek, nie mogę mu się oprzeć. Trafiałam i na takie „zabytki”, które były starannie związane drutem, żeby się nie rozpadły! U mnie nadal nadają się do użytku…
Życie wśród natury jest czymś najlepszym. Dzięki nowoczesnym technologiom możemy zarabiać, siedząc cały rok na wsi: jedząc codziennie obiad pod chmurką, podziwiając poranne mgły i zachody słońca, brodząc rankiem w rosie.
Jak stworzyć klimat we wnętrzu?
Uważnie obserwuj otoczenie, by wychwycić rzeczy, które ci się podobają, robią na tobie wrażenie, inspirują do działania, i właśnie na nich oprzyj wystrój wnętrza.
Pamiętaj o kolorze. Ma wielką siłę: potrafi uspokajać, pocieszać, ale też dodać energii i rozweselić. Nie bój się eksperymentować, maluj do woli – aż w końcu trafisz na zestaw idealny!
Zwracaj uwagę na wzory i faktury. Nic tak nie urozmaica wnętrza, jak fantazyjnie zestawione desenie i faktury. Nie bój się ryzykownych połączeń – jeśli okażą się nietrafione, męczące dla oka, po prostu zacznij zabawę od początku.
Zwykłe-niezwykłe dekoracje
Czarna deska podwieszona na łańcuchu od pasania krów dźwiga naczynia dobrane według koloru. Siwaki ze srebrzystoszarej gliny, poczerniałe blaszane garnki i dziwny puchar tworzą wyjątkowo malowniczą kompozycję.
Deski do krojenia nie wydają się czymś nadzwyczajnym, ale te ręcznie wystrugali wiejscy rzemieślnicy, a uchwyty niektórych mama Joli ozdobiła delikatnym podrzeźbieniem. Na parapecie stoi gliniana amfora z Kalwarii Zebrzydowskiej. Gospodynię zachwycił jej kształt, smukłość i wdzięk niespotykane w polskiej ludowej ceramice.
Gospodyni kolekcjonuje też drewniane łyżki. Pochodzą z Kurpiów i… z różnych stron świata. Te rzeźbione są dziełem Joli mamy. Większość z nich jest w codziennym użytkowaniu: do sałat, do mieszania w garnkach, do dań podawanych na stół w glinianych misach.
Kuchnia kaflowa
Kaflowa kuchnia z fajerkami nie jest już używana. Fajerki przykrył blat z biało-niebieskich kafelków, a dolna część pieca została pomalowana na niebiesko. Do malowania ceramicznych płytek są specjalne farby, za pomocą których można zmienić kolor glazury w kuchni i łazience, np. Teknos Futura, Tikkurila Luja Ceramic Tiles czy Hydropox.
Cenne pamiątki rodzinne i z podróży
Los wielu świętych obrazów jest smutny. Zostają w domach opuszczonych przez mieszkańców, którzy się gdzieś przeprowadzili. Jola chętnie odwiedza te stare chaty (oczywiście za zgodą właścicieli). Meble po przodkach zostały wystawione na Allegro.pl, podłogi zamiecione, a obrazy, które towarzyszyły dziadkom i rodzicom, zostają – nikt ich nie chce. Nie pasują do nowiutkich domów. U Joli dostają nowe ramy, passe-partout i spokojne, przyjazne otoczenie.
Pamiątki z podróży i rzeczy wybrane ze względu na ciekawą fakturę, kształt czy kolor tworzą miniaturowe lapidarium. Wśród tych eksponatów można znaleźć m.in. fragment nogi od jakiegoś mebla, część kraty, kawałek nie wiadomo czego… Blaszany talerz z efektownym trawionym wzorem dodano jako aureolę dla „starożytnej” głowy.
Gipsowa maryjka w ślicznych kolorach znaleziona w galerii staroci w pobliskim Pniewie. Podczas pobytu w Hiszpanii Jola zobaczyła święte figury wystrojone w prawdziwe ubrania. Jej maryjka nie może być gorsza, więc z kawałka koronki zrobiła jej welon.
Kolekcja talerzy i naczyń glinianych
Dumą Joli jest kolekcja talerzy z Włocławka, których wzorów już się nie zobaczy. W latach 70. i 80. XX wieku były przedmiotem pożądania wielu pań domu, potem pozbywano się ich na potęgę. Dziś wróciły do łask i znów są kolekcjonowane. Znawcy szukają tych najdawniejszych sztuk, sprzed wojny.
Oryginalne gliniane naczynia po kaszubskich pradziadkach Joli męża to prawdziwe rarytasy. Pochodzą ze słynnego warsztatu garncarskiego rodziny Neclów, która zajmuje się tym rzemiosłem od dziesięciu pokoleń! Trzy talerze z prawej strony ozdobione są charakterystycznym dla nich motywem zwanym bukiet bzu.
Pod sufitem
U pułapu przysiadły drewniane ptaszki rzeźbione przez ludowych artystów. Kiedyś można je było kupić na targu lub w Cepelii. Całe wnętrze zostało pomalowane na biało, bo pociemniałe ze starości belki i ściany oraz małe okna sprawiały, że było tu mroczno. Pani domu chętnie chwyta za pędzel i wałek, gdy wpadnie na nowy pomysł. Lubi zmiany i ma tyle ciekawych przedmiotów do wyeksponowania. Zmieniając aranżacje, często potrzebuje nowego tła albo innego koloru półki.
Przepiękne stare drzwi
Drzwi w Joli domu to cały poemat na temat niebieskości. Kolory zaczerpnięte wprost z natury: od nieba i mgły, niezapominajek i chabrów, wody i cienia. Każde są inne, wszystkie osobiście pomalowane, czasem z użyciem szablonu.
Przepisy Jolanty
- Najczęściej gotuję z tego, co wyrośnie w ogrodzie. Większość warzyw i ziół dostarcza mój warzywnik, który nigdy nie zaznał sztucznych nawozów - mówi Jola. Oto 3 przepisy na jej ulubione dania.
Gołąbki chrzanowe
szklanka ryżu, 2 ząbki czosnku, cebula, 20 dag grzybów leśnych lub pieczarek, sól, pieprz, mały pęczek natki, młode liście chrzanu, 3 łyżki oliwy, łyżka masła, 1,5 l bulionu warzywnego lub drobiowego Farsz powinien być łagodny w smaku, bo liście chrzanu są wyraziste. Ryż ugotować i odcedzić. Czosnek, cebulę zeszklić, podsmażyć z pokrojonymi grzybami. Dodać posiekaną natkę i przyprawy, wymieszać z ryżem. Liście chrzanu sparzyć, a gdy ostygną, zawijać w nie farsz. Rozgrzać na patelni masło z oliwą, obsmażyć na złoto gołąbki. Następnie podlać bulionem, przykryć pokrywką i dusić ok. 20 min.
Zupa z czerwonej soczewicy
2 ząbki czosnku, 1/4 łyżeczki mielonego kardamonu, 1/4 łyżeczki cynamonu, szczypta cayenne, 3 łyżki oliwy, 1/2 kg czerwonej soczewicy,1,5 l bulionu warzywnego,puszka pomidorów pelati, sól, pieprz, łyżka posiekanej świeżej kolendry Zioła i czosnek przesmażyć na oliwie, aż zaczną pachnieć. Wsypać na patelnię suchą soczewicę, wymieszać z ziołami i chwilę smażyć. Dolać bulionu i gotować, aż soczewica się rozgotuje. Dodać pomidory, sól i pieprz, chwilę gotować. Jeśli zupa będzie za gęsta, dolać więcej bulionu. Posypać kolendrą i podawać.
Pasztet domowy
4 udka kurczaka, sól, pieprz, ziele angielskie, 2 liście laurowe, suszona bazylia, 15 dag wątróbki drobiowej, 2 łyżki oliwy, cebula, sucha bułka, po 2 żółtka i białka, 10 kawałków suszonych pomidorków w zalewie z oliwy, 3 łyżki tej zalewy Udka przekrojone na pół ugotować na miękko z przyprawami (bez bazylii). Pod koniec gotowania dodać wątróbkę, gotować 8 minut, wystudzić. Na oliwie zeszklić posiekaną cebulę. Wywar przecedzić, namoczyć w nim bułkę. Mięso oddzielić od kości, zmielić z wątróbką, bułką i cebulą. Dodać pokrojone pomidory i oliwę z zalewy. Przyprawić solą, pieprzem, bazylią. Wmieszać żółtka, ubić pianę z białek i połączyć z masą. Piec godzinę w 180°C w foremce wyłożonej papierem.
Niezwykła kurpiowska chata. Dom pełen skarbów. Zdjęcia
Autor: Zdjęcia: Igor Dziedzicki, stylizacja: Jola Musiałowicz
Jolanta Musiałowicz, stylistka i dekoratorka wnętrz na ganku swojego domu.