MM 1/2018 - Très chic: Joanna Rouvrais
Très chic – francuskie określenie czegoś bardzo szykownego – doskonale oddaje nastrój tego mieszkania. Pani domu kocha podróże, a zwłaszcza Francję. Pamiątkami z nich są meble, lampy i dekoracje. Za ich pomocą stworzyła domowe zacisze – eleganckie i wyrafinowane
Autor: Jakub Pajewski
W salonie złoto i czerwień tworzą aurę wykwintnej przytulności. Duszą towarzystwa są fantastycznie dekoracyjne włoskie kanapy. Między nimi stół zrobiony z chińskiego okna. Pod szklanym blatem kryje się piękny drewniany ażur, który kiedyś oklejano papierem (zamiast szyby). Marmurowy kominek to francuski antyk przywieziony z Bordeaux. Już na miejscu otwarte palenisko przerobiono na wkład. Wnęki po obu stronach kominka są interesująco zaaranżowane stołami. Po lewej okrągły biedermeier w roli barku, po prawej – owalny z orientalnymi posążkami i francuską lampą biurkową.
Pani domu podróżuje od dziecka. Najpierw z rodzicami (tata był dyplomatą) zjeździła Afrykę i Amerykę Południową. Opowiada, że byli jedyną rodziną, która woziła ze sobą cały dobytek: meble, dywany, zastawy, rodzinne pamiątki. Dzięki temu w każdym nowym miejscu jej mama umiała szybko stworzyć prawdziwy dom. Joanna mówi, że to ją ukształtowało. Mama zaszczepiła też w niej wrażliwość na
urodę świata i otaczających ją rzeczy, a ona sama po latach odnalazła w sobie żyłkę zbieracza. Mieszkając z mężem przez sześć lat w Azji, zgromadziła niezłą kolekcję orientalnych dzieł sztuki.
Jeszcze podróże
Po powrocie do Europy też nie próżnowała. Z weekendowych wyjazdów z mężem zawsze wracała z trofeami. Wielkie ceramiczne lampy przyjechały w podręcznym bagażu z Hiszpanii, a kanapy wypatrzone w sklepie podczas spaceru po Rzymie już po dwóch tygodniach dołączyły do nich w Polsce. Pomniejsze artefakty trudno by policzyć. Mąż Joanny czasem cichutko narzeka, że za dużo tego
wszystkiego, ale sam przez lata zbierał z upodobaniem komody. Uwielbia ten typ mebla, lecz teraz już tylko je ogląda.
Sentymenty
Joanna mieszka w nowoczesnym budynku z granitu i szkła. Gdy wchodzi się do niej, ma się uczucie przekraczania granicy dwóch światów. Wnętrza zaprojektowała sama. Choć mówi, że urządza się nieustannie, to pewnie chodzi o drobne zmiany w wystroju. Zanim się wprowadziła, miała wszystko do domu i jasną wizję całości. Mury nowego mieszkania dostosowała do posiadanych mebli i dekoracji – poddały sie łatwo. Znalazło się tu wszystko, co kocha i ceni: antyki, stare grawiury i obrazy, piękne dywany i mnóstwo bibelotów. Każda rzecz ma swoją historię, o czymś jej przypomina.