W moim angielskim ogrodzie. Kwieciste wzory w mieszkaniu
Gdy projektantka spytała Elżbietę, jak chciałaby mieszkać, ta bez chwili wahania odpowiedziała: „Jak rodzina Ozzy’ego Osbourne’a”.
Autor: Marcin Czechowicz
Życie toczy się wokół prostego stołu łączącego kuchnię z salonem. Jego orzechowy brąz jest rozjaśniony światłem wpadającym przez okno balkonowe. Blat wysokiego mebla kuchennego wykonano z szorstkiego kamienia. Barwą i fakturą przywodzi na myśl kuchnie wiejskie. Ta zamierzona surowość chłodzi nieco atmosferę kobiecego wnętrza. Nad sofą zdjęcie z kalendarza Pirelli. W ten sposób pan domu oznaczył ulubione miejsce.
Ozzy Osbourne jest rockmanem, w dodatku jednym z najostrzejszych. Sławę przyniosło mu założenie zespołu Black Sabbath, w którym kazał się tytułować księciem ciemności. Jaki związek może mieć taka postać z optymistycznym, dekoracyjnym wnętrzem w stylu trochę wiktoriańskim (salon), trochę country (kuchnia), które dla Elżbiety i Wojciecha Sosnowskich zaprojektowała Zofia Mazurczak?
W reality show „The Osbournes” Ozzy niespodziewanie zaprezentował się jako miłośnik kwiatów, arabesek, kryształowych żyrandoli, miękkich kanap i wiejskich mebli, które jego żona odkurza miotełką, nie zdejmując przy tym drogocennej kolii. Elżbieta była zachwycona.
O miejscu przy stole
To pierwszy mebel, który zauważamy po wejściu do mieszkania. Chcąc przejść z jadalni do kuchni, trzeba odsunąć krzesło i zrobić krok w kierunku zajmującego całą ścianę kredensu. Żeby zorientować się, co słychać w salonie, czy minęła już przerwa na reklamy przed ulubionym serialem, wystarczy spojrzeć przez ramię. Z braku holu stół stał się miejscem pierwszego kontaktu (wstępnego ugoszczenia) oraz meblem do odkładania zakupów. Służy spotkaniom rodzinnym, ale także załatwieniu sprawy z administratorem, listonoszem, inkasentem.
Strefa prywatna
Ona także ma swoje centrum. Większą część sypialni, znajdującej się na końcu korytarza stworzonego kosztem salonu, zajmuje wyścielone poduchami i okryte dekoracyjną narzutą łóżko. W kącie stanął prosty sekretarzyk, na którym Elżbieta kładzie laptopa. Lubi tu pracować. Jej mąż, Wojciech, systematycznie uprawia sport (podnosi ciężary, biega). Gdy chce odpocząć lub poczytać, kładzie się bezpośrednio na podłodze z piłką do siatkówki pod głową.
Często wyjeżdża służbowo, więc nie uczestniczył w wyborze tapet. Kiedy wszedł do wyremontowanego już mieszkania, przestraszył się, że będzie w nim za słodko. Teraz chwali decyzję żony. Uważa, że Elżbieta wspólnie z Zofią Mazurczak sprawiły, że dom jest bardzo zmysłowy.
O smakowaniu życia
Za atmosferę tego mieszkania w pewnym sensie odpowiada William Morris, angielski malarz, rysownik, poeta. To on jest autorem kwiecistych wzorów, które trafiły na tapety. Morrisowi jako projektantowi przyświecał wyższy cel - brzydocie cywilizacji przemysłowej chciał przeciwstawić piękno natury, tej, która zachwyca w wypielęgnowanym angielskim ogrodzie. Od jego czasów minął z górą wiek, a kwieciste wzory ciągle są atrakcyjne. Nic dziwnego, technika może i trochę wypiękniała, ale też przyspieszyła. Ten pośpiech sprawia, że tęsknimy za otoczeniem, które sprzyja kontemplacji, smakowaniu życia. Mieszkanie Elżbiety i Wojtka takie właśnie jest - wysmakowane, dopieszczone, ale także dopieszczające swoich gospodarzy. Pani domu zapytana o to, jaka pora dnia jest dla niej najprzyjemniejsza, odpowiada, że poranek nasycony aromatem świeżo parzonej kawy, popołudnie spędzane na kanapach, często w miłym towarzystwie i wieczór przy świetle migoczącym w szklanych żyrandolach i kinkietach.
Korytarz powstał po to, by oddzielić strefę dzienną od prywatnej, czyli salon, kuchnię i jadalnię od sypialni (gdzie Elżbieta ma swój minigabinet). W przejściu są drzwi do łazienki oraz szafa. W sypialni nie ma kwiecistych tapet. Panuje tu spokój dobry na sen i do pracy.
Łazienka nie jest duża. Tutaj liczy się głównie funkcja. Zofia Mazurczak projektowała ją bardzo oszczędnie. Tej zaoszczędzonej przestrzeni wystarczyło na osobną pralnię i suszarnię.