Wnętrza w stylu prowansalskim. Mój dom pachnie lawendą
Mój dom pachnie lawendą, opowiada Magda Mroziewska, która gdy syn skończył trzy lata, próbowała wrócić do zawodowej aktywności. Długo szukała właściwej drogi. Najkrótsza wiodła przez Prowansję. Zakochała się we wnętrzach prowansalskich i urokliwych dekoracjach w stylu shabby chic, które cieszą serce. Tak urządziła swoje mieszkanie i znalazła sposób na życie.
Autor: Marcin Czechowicz
Mój salon zmieniał się stopniowo. Gdy Rysio zaczął chodzić, zostawiał ślady rączek na ścianach. Postanowiłam obłożyć je panelami ze sklejki, łatwymi do umycia. Najpierw były w jaskrawych kolorach, ale czułam, że to nie to, i zdecydowałam się na lekko przetartą biel. Jednak w tym pomyśle wciąż brakowało „kropki nad i”. Techniką decoupage’u ozdobiłam panele wiankami z bluszczu. Dla stworzenia iluzji dodałam prawdziwe granatowe wstążeczki w marynistycznym stylu.
Wnętrza i dekoracje w styl prowansalskim
Co by było, gdybyśmy się z mężem nie wybrali w podróż po Prowansji? Niemożliwe, myślę, że ona była mi pisana. Do dziś pamiętam każdy sklepik z regionalnymi wyrobami, cudowny smak oliwek nakładanych z drewnianych beczek oraz wszechobecną woń lawendy. Zakochałam się w prawdziwych prowansalskich wnętrzach. W urokliwych drobiazgach i dekoracjach, które cieszą serce. Zrobione całkiem niedawno, pięknie postarzone np. metodą shabby chic, lekko przybrudzone z delikatną warstwą patyny sprawiają wrażenie, że od lat są częścią ponadstuletnich domów.
Wreszcie dostałam posadę kierownika w centrum handlowym, ale nie wytrzymałam tam długo. Wróciłam do zajęć domowych. Jednak mieszkanie w tamtym czasie nie było dla mnie azylem. Stało się więzieniem, samotnią, domem wczesnej starości.
W kolejnym cyklu kocham mój dom prezentujemy wnętrza urządzone w stylu prowansalskim. Magda opowiada, jak zakochała się w stylu prowansalskim i jak to zmieniło jej życie. Teraz odnawianie mebli, robienie dekoracji w stylu shabby chic to je pasja. - Gdy dobijałam do trzydziestki, poczułam, że zanikam, staję się niewidzialna. Trzy lata wcześniej zrezygnowałam z pracy w firmie ubezpieczeniowej, żeby się opiekować Rysiem. Domowy kołowrót zaczął mnie nakręcać: sprzątanie, gotowanie, dziecko. Wokół mnie toczyło się ciekawsze życie, lecz ja z niego wypadłam. Sporo czasu zajęło mi znalezienie drogi powrotnej. Zrobiłam mnóstwo kursów - od stylizacji paznokci i wizażu po szkolenie z marketingu.
Mój dom to oaza spokoju
W narzute i poduszki zaopatrzyłam się u mojej siostry, która rozpoczyna swoją przygodę z szyciem. Wymyśliła kolekcję tkanin do domu. Nazwała ją English Style. Ona też przymierza się do założenia firmy. Manekiny to moja specjalność. Kocham je ozdabiać. Ich forma pobudza wyobraźnię i daje duże pole do popisu. Dzbanek jest moim dziełem. To ręcznie malowany i dekorowany decoupagem biskwit, który później został poszkliwiony.
Dekoracje i meble w stylu shabby chic
Po powrocie postanowiłam spróbować swoich sił w malowaniu drewnianych mebli. Z Internetu nauczyłam się decoupage’u i wymyślałam różne sposoby łączenia go z technikami podpatrzonymi w Prowansji - bieleniem, patynowaniem, shabby chic, woskowaniem. Polem do eksperymentów było oczywiście nasze mieszkanie. Robiło się w nim coraz milej i przytulniej. Mężowi bardzo się podobały te zmiany i namawiał mnie, żebym otworzyła własną firmę. Rok później założyłam sklep LaProvence.pl. Trochę się obawiałam, że moje wyroby się nie spodobają, że tylko ja się zachwycam tym stylem. Wątpliwości rozwiał pierwszy mail od klientki, która po otrzymaniu paczki napisała: „Pani przedmioty są jak lek na jesienną depresję. Jak promyk słońca, który wpadł do domu”. Wzruszyłam się. Znalazłam sposób na życie. Pracuję i jestem szczęśliwą mamą. Teraz już dwóch synów.