Z miłością zaaranżowane
Mieszkanie Ani ma wyjątkową moc – i to nie tylko estetyczną. Połączyło przyszłych gospodarzy uczuciem!
Anna od pewnego czasu szukała mieszkania. A gdy je już wypatrzyła, szukała kogoś, kto pomoże je urządzić, doradzi w sprawach remontowych. – Z inicjatywą wyszedł Adam – wspomina. – Poznaliśmy się w pracy, w jednej z warszawskich firm. Polecił mi usługi zaprzyjaźnionej projektantki wnętrz Aleksandry Sobiesak. Nieoczekiwanie, po odbiorze kluczy razem zajęliśmy się wykańczaniem wnętrz, a potem… wspólnie tu zamieszkaliśmy!
Szczegół kontra ogół
Na pierwsze spotkanie z projektantką (Kapastudio.com) Ania przyniosła brystol dwustronnie oklejony wycinkami z pism wnętrzarskich, które ją zainspirowały. Miała mnóstwo pomysłów i planów. Jednak dzięki pytaniom Oli zrozumiała, że skupiła się na detalach, choćby kolorze ścian czy stylu krzeseł, nie przemyślała zaś, czy np. wyburzyć jakąś ścianę, by powiększyć pomieszczenie. Nie przypuszczała również, że na etapie deweloperskim warto ustalić, gdzie ma stanąć stół, jaka lampa nad nim zawiśnie (np. jedna duża czy trzy mniejsze), i czy będzie włączana w pokoju, czy także w przedpokoju i kuchni. A takie wybory mają wpływ na całą instalację elektryczną!
Maksymalne minimum
Przestrzeń i prostota to priorytety pani domu. Podstawą więc był dobry projekt, który zamieniłby pomieszczenia nie do końca wygodne w funkcjonalne. Nieoceniona okazała się wyobraźnia projektantki. Aleksandra wraz z Anią i Adamem podjęli decyzję o radykalnej przebudowie niektórych fragmentów mieszkania, m.in. połączono wąską kuchnię i salon o wydłużonym kształcie, tworząc wspólne, duże wnętrze – przestronne i jasne. Na metamorfozie skorzystał także przedpokój: zyskał na metrażu i stał się lepiej doświetlony. Obecnie awansował na wizytówkę domu. Gospodarzom zależało, aby mieszkanie było uporządkowane, nieprzeładowane rzeczami, estetycznie czyste, ale przy tym przytulne i sprzyjające wyciszeniu. Zdecydowano więc o wykorzystaniu materiałów naturalnych, m.in. drewna i kamienia, oraz kojarzącej się ze świeżością bieli i odcieni szarości. – Zależało mi też na wnętrzu, w którym łatwo byłoby utrzymać ład – opowiada Ania. – Dlatego w kuchni i łazience jest zwarta zabudowa. W szafkach ukryłam najróżniejsze sprzęty i przedmioty. Wolę, żeby na wierzchu stało tylko to, co niezbędne, oraz dodatki służące dekoracji. Odkryliśmy też, że neutralne tło jest doskonałe do wyeksponowania rzeczy przywiezionych z naszych licznych podróży (oboje je uwielbiamy!) oraz kwiatów w wazonach. W stonowanym, niemal pustym wnętrzu są bardziej kolorowe i wydaje się, że mocniej pachną!